29 listopada 2008

Wołowina z kawą i cynamonem


Z okazji weekendu korzennego organizowanego przez Ptasię chciałabym podzielić się z Wami jednym z moich ulubionych przepisów. Znalazłam go na w książce Roberta Makłowicza "Fuzja smaków. Podróże kulinarne Roberta Makłowicza"(Wydawnictwo znak, Kraków 2007). Zakochałam sie z miejsca. Pierwszy raz wyszła mi wtedy wołowina - krucha, soczysta, aromatyczna...

800 g wołowiny bez kości (udziec)
3 łyżki oleju
1 cebula
3 ząbki czosnku
50 ml ciemnego rumu (albo złotego)
1 łyżka mąki
4 liście cynamonu (ew. kawałek kory - u mnie spory kawałek kory)
1 kubek świeżo zaparzonej, mocnej kawy (z tych małych kubków)
2 łyżeczki melasy (nie mam, tym razem podmieniłam miodem spadziowym)
kilka kropel sosu picapeppa (tabasco)
sól
świeżo zmielony czarny pieprz

Mięso pokroić w kostkę jak na gulasz. W rondlu rozgrzać olej, dodać mięso, szybko obsmażyć na mocnym ogniu ze wszystkich stron (ważne, żeby nie zaczęło puszczać soku), oprószyć solą i pieprzem, wrzucić pokrojoną w półplasterki cebulę i posiekany czosnek, zmniejszyć ogień i dusić razem kilka minut. Wlać rum, podpalić; po chwili wlać kawę (nie miałam Blue Mountain, ale Dawidoff pasuje), dodać melasę, ostry sos, liście lub kore cynamonu, oprószyć mąką, wymieszać, przykryć, dusić na niewielkim ogniu około półtorej godziny, w razie potrzeby (w moim wypadku potrzeba była zawsze) podlewać nieco wodą. Uwaga, lubi sie przypalać - ale i przypalone smakuje świetnie.
Stanowi zgrany duet z knedlami, pampuchami, plackami ziemniaczanymi, a na zdjęciu - z ziemniaczaną babką...

7 komentarzy:

Małgoś pisze...

Najpierw mnie zamurowało. ;-) Zwłaszcza z powodu tej kawy... Ale w sumie, jakby tak się zastanowić, to dlaczego nie... Rozumiem, że ta kawa daje tylko lekki posmak? Nie dominuje smaku mięsa?

Pinos pisze...

Kawa, jako że mocna, jest wyraźna, ale zamiast dominować, to dopełnia smak mięsa. Dla niektórych gości zwiększam ilość słodyczy w sosie ;o)

ptasia pisze...

Mam tą wołowinę od dawna w ulubionych wątkach na GP. Teraz to muszę wreszcie zrobić - będzie na przyszłosobotni obiad ;)

ptasia pisze...

Eee, chciałam dzisiaj zrobić i zacukałam się przy "podpalić". Tak, jak creme brulee? Zapalić, a potem zalać kawą? Co to podpalenie da w takim razie? Heeelp.

Pinos pisze...

Ptasiu, rum się pali i wszystko ma lekko karmelowy smak... Zalewam i szybko podpalam - przez chwilę jest wysoki płomień, potem alkohol sie wypala...

ptasia pisze...

Pinosku, dzięki za odp - poradziłam sobie, tzn. postawiłam męża z palnikiem do creme brulee przy garnku a sama odskoczyłam na bezpieczną odległość ;)
Samo danie bardzo, bardzo smaczne. Ta kawa imho nawet nie jest wyczuwalna jako kawa (dodałam 1 przedłużone espresso :), a nadaje sosowi taką gorycz, w rozumieniu pozytywnym, tj. wytrawność. To nie jest danie dla dzieci, i rozumiem, czemu pisałaś, że niektórym dosładzasz. Bdb, do powtarzania.

Pinos pisze...

Cieszę się ;o)