08 listopada 2008

Schab ze śliwką


Czyli niekwestionowany przebój wszelkich świąt. Jakiś czas temu moja Mama głośno zastanawiała się, po co właściwie kupuje całą resztę wędlin, skoro i tak nikt na nie nawet nie patrzy. To znaczy nie patrzy do momentu, w którym po schabie zostaje już tylko zapach czosnku i majeranku...
Jakiś czas temu, by ucieszyć Księcia Małżonka, spróbowałam z nadzieniem z suszonych gruszek. Eksperyment okazał się bardzo, bardzo udany. Gdy więc trafiłam na ładny kawałek schabu, stwierdziłam, że moją drugą pozycją w ramach zabawy "Gotujemy po polsku" będzie schab z gruszkami. Niestety okazało się, że na suszone gruszki jest za wcześnie - pojawią się na chwilę przed świętami, choć przecież można je wykorzystać nie tylko w wigilijnym kompocie z suszu.

Schab jednak czekał, więc został zrobiony tradycyjnie - ze śliwkami.

Biorę kilogram ładnego, grubego i równego schabu środkowego - oczyszczonego z tłuszczu i błon (podczas pieczenia błony się kurczą) i długim, ostrym nożem robię w nim, wzdłuż, przez środek, tunel (tylko ostrożnie, musi zostać sporo mięsa po bokach, by farsz nie wychodził). 20 dag suszonych, pozbawionych pestek śliwek (polskie są bardziej aromatyczne, ale miękkie kalifornijskie lepiej sie później kroją) wpycham w nacięcie, dokładnie wypełniając całość.
Mięso nacieram 5-6 sporymi ząbkami czosnku, rozgniecionymi i roztartymi z solą (tak około łyżeczki) oraz zmieszanymi z dwoma łyżkami suszonego majeranku.
Spory kawałek folii aluminiowej zwilżam olejem, układam mięso na środku i zawijam szczelnie (ale zostawiając trochę luzu). Przez pół godziny piekę w piekarniku nagrzanym do 180 stopni Celsjusza. Do odpowiednich rozmiarów formy do pieczenia wlewam 100 ml czerwonego wina, układam mięso wyjęte z piekarnika, jeżeli jakieś śliwki zostały, to je też dodaję. Nakrywam kawałkiem folii, i znów wstawiam do piekarnika - na kolejne pół godziny. Po tym czasie zdejmuję folię i pozwalam mięsu się przyrumienić... Zdecydowanie lepsze jest, gdy nieco przestygnie, ale któż by się oparł...

Dobry chleb, plaster mięsa... i jest bosko.

A na schab z gruszkami zaproszę Was, gdy tylko dorwę gruszki...

Brak komentarzy: