31 grudnia 2009

Crème brûlée


Po wytrawnym krembrulu przyszła kolej na zmierzenie się ze słodkim, klasycznym... I powiem Wam jedno - pyszny jest...

Przepis Małgosimi z forum cin.cin udało mi się strasznie pokręcić, a mimo to krem wyszedł.
  • 500 ml śmietany 30%,
  • 1/3 szklanki cukru białego,
  • nasionka wydłubane z 2 lasek wanilii (Malgosimi strasznie na to nastaje... u mnie Crème brûlée robiony był w II dzień świąt i był z cukrem wanilinowym, przepraszam :),
  • 6 dużych żółtek (to mi się udało, prawdziwe wiejskie żółtka miałam)
Piekarnik rozgrzać do 100 st. bez termoobiegu. W rondelku o grubym dnie na małym gazie, powoli zagotować śmietanę, cukier i wanilię (ja oczywiście cukier dodałam do jajek i z nimi ucierałam...). Ubić żółtka lekko, aż będą dobrze wymieszane. Wlać łychę śmietanki (lekko ostudzonej, wymieszać), wlać kolejną, wymieszać. Wlać resztę śmietany. Uderzyć mocno naczyniem o blat, żeby pozbyć się bąbli powietrza.

Przecedzić przez sitko do miski, rozlać do 4 naczynek. Piec w 100 st ok 50 minut. Krem nie będzie bardzo sztywny, wręcz na środku lekko dygoczący, jak galaretka ale w lodówce się ustabilizuje (hmmm... mój się przyrumienił...). Następnie wyjmujemy krem, studzimy i kiedy będzie zimny przykrywamy folią spożywczą i chowamy do lodówki na co najmniej 4 godziny (i znowu - u mnie 2). Przed podaniem kładziemy na każdym kremie ręcznik papierowy, żeby usunąć ewentualne krople wody! Potem tu już tylko posypać cukrem i karmelizować przy pomocy palnika (polecam LM czy inne markety budowlane ;).

I proszę. Danie w sam raz na Święta czy Sylwestra...

Święta 2009

Wszystkiego najlepszego w nowym, 2010 roku. I szampańskiej zabawy dziś :)

23 grudnia 2009

Świąteczne ciasteczka


Szczerze mówiąc, gdyby nie one, prawdopodobnie nie przeżyłabym ostatnich dwóch dni w pracy. A na pewno przeżyłabym je w znacznie gorszym nastroju... Ale ab ovo.

Jakiś czas temu dane mi było spróbować ciasteczek maślanych z solą, sprzedawanych w butiku Nespresso na warszawskim Nowym Świecie. Są przepyszne, i niestety bardzo, bardzo drogie. Może nie najdroższe na świecie, ale już w Układzie Warszawskim pewnie mieszczą się w top10. Ale wreszcie udało mi się trafić, na przepis gwarantujący otrzymanie - za znacznie mniejsze pieniądze - równie genialnego efektu. Chodzi mi o ciasteczka maślano-cytrynowe z solą z przepisu Clotilde Dusoulier, autorki bloga Chocolate & Zucchini. Znalazł się on w książce Clotilde, Chocolate & Zucchini: Daily Adventures in a Parisian Kitchen, a ja znowuż namierzyłam go na blogu 80 Breakfasts.
  • 2 i 1/4 szklanki mąki pszennej
  • 2/3 szklanki cukru
  • 150g (czyli 14 łyżek ;) masła - ja użyłam solonego Presidenta; jeżeli mamy masło niesolone, do ciasta dobrze jest dodać jakąś łyżeczkę soli morskiej...
  • 2 żółtka
  • 2 łyżki drobno posiekanej (drobno startej) skórki z cytryny (a raczej z około 2 cytryn)
  • sól morska - do obsypania
Wszystkie składniki zagnieść w kruche ciasto. Gdyby było za suche, można dodać trochę zimnej wody. Wziąć spory kawałek przezroczystej folii do żywności, ułożyć ciasto na środku, uformować równy wałek (albo graniastosłup), zawinąć i schłodzić (ok. 30 minut w zamrażalniku).
Kroić (po zdjęciu folii) na plasterki grubości pól centymetra, ułożyć je na blasze (na papierze do pieczenia), obsypać kryształkami soli (małymi i delikatnie) i piec w temperaturze 180 stopni aż się zezłocą (jakieś 12-15 min).

Następny przepis pochodzi z ewidentnie reklamowej książeczki "Magiczne wypieki z Wedlem". Przyniósł mi ją Pan Dziadek, niezwykle już wyczulony na różne "kuchennostki," które Mu wpadną w ręce.
Proszę Państwa, oto: "maślane ciasteczka pełne białej czekolady z nutą pomarańczy" (w oryginale - cytryny).
  • 3 żółtka,
  • 125g miękkiego masła,
  • 30g cukru pudru,
  • łyżka kwaśnej śmietany,
  • skórka otarta z dwóch pomarańczy,
  • 100g białej czekolady (posiekanej)
  • 150 g mąki pszennej,
  • 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
do dekoracji
  • żółtko,
  • cukier kryształ
Masło utrzeć z cukrem pudrem na gładko. Dodawać po jednym żółtku, ucierając. Dodać śmietanę, skórkę, ponownie utrzeć wymieszać dokładnie z mąką z proszkiem i czekoladą. I jak poprzednio - wziąć spory kawałek przezroczystej folii do żywności, ułożyć ciasto, uformować, zawinąć i schłodzić (ok. 30 minut w zamrażalniku). Kroić na półcentymetrowe plasterki, ułożyć na blasze wyłożonej papierem, posmarować żółtkiem i posypać cukrem. Piec w piekarniku nagrzanym do 180 stopni do zezłocenia (coś 15 minut).

Polecam oba przepisy - i na świąteczny stół, i w charakterze prezentów.

Święta 2009Świąteczne prezenty

Chciałabym też życzyć wszystkim, zdrowych, pogodnych, wesołych i smacznych Świąt. Do zobaczenia...

20 grudnia 2009

Śleeeeeeedzie


Zaczyna się kupnem matiasów. Z doświadczenia wiem, że nie warto schodzić poniżej dużej, 800-gramowej paczki.
Teraz fundujemy śledziom odrobinę luksusu: korzenno-octowa kąpiel, według przepisu z Norwegii (a przecież oni tam wiedzą, co lubią śledzie...)

Słodka zalewa octowa (na kilogram śledzi) - zagotować i ostudzić:
  • pół litra wody
  • pół litra octu 10%
  • 1 1/2 szklanki cukru
  • ziele angielskie, listek laurowy, gorczyca, pieprz, kolendra (ziarenka naturalnie)
W międzyczasie kroimy na pół- (a może ćwierć-) księżyce 2 średnie cebule. Podsmażamy na patelni, na odrobinie oleju - lekko osolone. Dodajemy garść (garstkę) suszonej żurawiny, rodzynek (miękkich), 1/3 szklanki przecieru pomidorowego, 1 łyżkę koncentratu pomidorowego, łyżeczkę cukru i 1/3 szklanki wody. Można dodać dwie łyżki zalewy korzennej - dla leciutkiego posmaku octu. Do tego łyżeczka papryki w proszku (ach, te berberyjskie apteki), 1/4 łyżeczki cynamonu, ciut roztartego w palcach szafranu, imbir (u mnie dziś kawałek świeżego w cieniutkich zapałkach). Chwilę dusimy.
Połowę śledzi wyciągamy z zalewy, kroimy na kawałki "na raz" i mieszamy z przestudzonym sosem pomidorowym.
Pisząc te słowa uśmiecham się w duchu. Moje śledzie o norwesko-marokańskiej inspiracji powinny nazywać się "Uprowadzenie ... Beaty" ;)

I moje ulubione, klasyczne śledzie w oleju. Z czosnkiem, cebulą i majerankiem.
Odsączamy drugą połowę matiasów. Kroimy na kawałki, wrzucamy do miski. Dodajemy łyżkę oliwy (dobrego oleju), 5 przeciśniętych przez praskę ząbków czosnku, 3-4 łyżki majeranku, mieszamy. Siekamy dwie cebule.
W słoiku na dnie układamy gałązkę rozmarynu, sypiemy warstewkę cebuli. Na to śledzie. Cebula. Śledzie. Cebula. Śledzie. Cebula. Śledzie. Ceb... no nie, aż tak wiele warstw to nie wyjdzie :) Zalewamy olejem.
Dzięki wcześniejszemu marynowaniu, smakują... tak jak pachną dobre perfumy - wieloma nutami...

No i najtrudniejsze w śledziach. Czekanie, aż się przegryzą... Ale do Wigilii zdążą na pewno... Zdążą też włączyć się do zabawy w świąteczno - noworoczne gotowanie, zorganizowanej przez Olgę Smile.
Święta 2009

26 listopada 2009

Tajine z kurczakiem, oliwkami i kiszonymi cytrynami


W moim bloggerowym panelu wisiał przez pewien czas post pt. "banana bread". A w zasadzie powinien brzmieć "Jak nie wzięłam udziału w orzechowym tygodniu". Nie wzięłam, bo z bardzo fajnie wyglądającego przepisu na chleb bananowy wyszedł cudny zakalec, zaś dodanie do gulaszu wołowego orzechów włoskich wpłynęło li i jedynie na... kaloryczność całej potrawy. Małżonek nawet pytał "czy tu jest soczewica". No, to ja jednak wolę dodawać soczewicę.

Tym bardziej jednak zależy mi na wzięciu udziału w tygodniu korzennym. A że mam w głowie mnóstwo pomysłów na bardzo korzenne potrawy...

Tajine z kurczaka z oliwkami i kiszonymi cytrynami to chyba najbardziej znana potrawa kuchni marokańskiej. A przynajmniej ja odniosłam takie wrażenie. Kilkukrotnie nam go podawano, w różnych miejscach (ale co ciekawe takich bardziej turystycznych). Tu nieskromnie powiem - ten przygotowany przeze mnie, na marokańską imprezę urodzinową, był najlepszy. Prawdopodobnie dzięki znakomitemu przepisowi z About.com: Moroccan Food (zerknijcie także na inne przepisy tej autorki).


Zacznijmy może od tajine (tagine) - to zarówno nazwa ceramicznego (choć np. ten z Ikei jest żeliwny) garnka, z charakterystyczną stożkową pokrywą, jak i przygotowywanej potrawy. Cały dowcip polega na dłuuuugim gotowaniu - dla kurczaka około 2,5 godzin. Mój garnek stał na średnim palniku, na kuchni gazowej; od płomienia oddzielała go specjalna płytka dyfuzyjna - rozprowadzająca równomiernie ciepło.

Składniki (na 3-4 osobowy tajine):
  • kurczak, bez skóry, poporcjowany (albo np. 2 udka i 3 filety z piersi)
  • 2 spore cebule, drobno posiekane (ja swoje potraktowałam malakserem, stąd częśc była bardzo drobna, ale zdarzały się większe kawałki)
  • garść posiekanej świeżej kolendry,
  • garść posiekanej świeżej pietruszki,
  • 2-3 ząbki czosnku, posiekane drobniutko lub przeciśnięte przez praskę,
  • 2 łyżeczki imbiru,
  • 1 łyżeczka pieprzu,
  • 1 łyżeczka kurkumy,
  • 1/2 łyżeczki soli,
  • 1/4 łyżeczki szafranu,
  • 1 garść zielonych lub czerwonych oliwek (u mnie oliwki mieszane, i w dodatku z pikantnej marynaty :)
  • 2 kiszone cytryny
  • 1/3 szklanki oliwy,
  • 1/4 szklanki wody - nie więcej, naprawdę; ja i tak musiałam odlewać płyn, bo wychodził :)
Marynowanie: kilka godzin/cała noc
Przygotowanie: 15 minut
Gotowanie: 2,5 godziny

Z jednej cytryny wydłubujemy miąższ (bez pestek) i drobno siekamy. W misce mieszamy miąższ cytryny, kurczaka, posiekaną cebulę, czosnek, pietruszkę, kolendrę i przyprawy. Zostawiamy na kilka godzin lub całą noc (jeżeli czas na to pozwala).
Pokrywamy oliwą dno tajine. Układamy kurczaka w środku (kośćmi ku górze) i rozkładamy dookoła cebulę z przyprawami.
Posypujemy oliwkami i ćwiartkami 2 kiszonej cytryny (bez pestek), skrapiamy resztą oliwy, zalewamy wodą, przykrywamy i gotujemy na średnim gazie (jeżeli nasz tajine jest ceramiczny, musimy używać płytki dyfuzyjnej, oraz upewnić się, czy nie jest aby tylko na węgle).

Mniej więcej po 1,5 godziny przewracamy mięso, zakrywamy i gotujemy dalej - aż będzie bardzo miękkie.

Przed odkryciem i podaniem pozwalamy tajine nieco (5-10 minut) przestygnąć.

Jeżeli nie macie kiszonych cytryn - polecam przepis Anoushki.

Korzenny tydzień

11 listopada 2009

Kotleciki wołowe w cieście


Kuchnia polska - potrawy regionalne
Hanny Szymanderskiej*, to książka która mnie niegdyś prawie zrujnowała (pochłonęła mój miesięczny budżet bibliofilski). Od tego czasu w biblioteczce kulinarnej pojawiło się sporo pozycji, niektóre z nich znacznie droższe. Ale nadal bardzo lubię ją przeglądać, choć wiem już, że przyjęte przez autorkę proporcje składników należy traktować mocno umownie (w przypadku kotlecików została mi połowa farszu - stąd poniżej prezentuje przepis po zmianach). Stanowi jednak znakomite źródło inspiracji. Zwłaszcza, gdy szuka się przepisu do II edycji zabawy Gotujemy po polsku, organizowanej przez Irenę i Andrzeja pod patronatem serwisu zPierwszegoTloczenia.pl.
Przepis na kotleciki wołowe w cieście owsianym zaintrygował mnie - z jakichś, bliżej nieokreślonych, przyczyn wyobrażałam sobie coś w rodzaju Beef Wellington. Otrzymałam... całkiem fajne kotlety siekane w mocno chrupiącej skorupce :) Następnym razem przygotuję jeszcze sos - trochę go dziś brakowało.

Składniki:
  • 400g płatków ryżowych lub owsianych, zmielonych,
  • szklanka gorącej wody,
  • po 1/2 łyżeczki soli i curry,
  • 250g mielonego (siekanego) udźca wołowego,
  • garść suszonej żurawiny,
  • 1 cebula,
  • łyżka siekanej natki pietruszki,
  • łyżka smalcu,
  • sól, pieprz do smaku
Na patelni na smalcu podsmażyć drobno pokrojoną cebulę. Dodać mięso, przesmażyć krótko. Odstawić, ochłodzić. Do mięsa dodać żurawiny i natkę, doprawić solą i pieprzem.
Zmielone płatki wymieszać z solą i curry, zalać woda, wyrobić ciasto. Podzielić na części (ca. 8) i z każdej uformować placuszek. Nakleić farsz i zlepić, ugniatając (delikatnie) w podłużne krokiety.
Smażyć na patelni.

Gotujemy po polsku II

_______________
* Świat Książki, Bertelsmann Media, Warszawa 2004

06 listopada 2009

Lody chałwowe


Przepis ujrzany w zeszłorocznym, czerwcowym numerze miesięcznika Kuchnia (6/2008), i oznaczony jako "koniecznie", długo czekał na wykonanie - ponad rok, i długo (acz krócej) na publikację. Ponieważ mam w tej chwili dwa spore tematy blogowe do opracowania (jednym z nich jest podsumowanie "Spiżarni") ekspresowe lody chałwowe będą miłym - i pysznym - przerywnikiem.
Składniki:
  • 300 ml śmietany 36% (dałam 30%, i też było w porządku),
  • 3 żółtek (duże, od wiejskich kur = żółte lody, i nie ma na to rady :)
  • 1 łyżki cukru,
  • 100 g chałwy
Wykonanie jest proste jak konstrukcja cepa bojowego. Śmietanę ubijamy na sztywno (uważając, żeby nie zrobiło się masło), żółtka ucieramy z cukrem (na biało) i dodajemy zmieloną chałwę. Ostrożnie łączymy z bitą śmietaną, przekładamy do metalowej miski (lub pojemnika po lodach) i zamrażamy, co jakiś czas mieszając...
Przecież mówiłam, że to proste...

18 października 2009

Char siu bao


W maju pisałam Wam o pekińskiej dimsumiarni i sprzedawanych tam przepysznych drożdżowych pierożkach z grillowaną wieprzowiną. Na jesieni, pchana tęsknota za tamtym smakiem, postanowiłam spróbować sama. Okazało się, że wychodzi mi to całkiem nieźle...
Przepis pierwotny odnalazłam we wspaniałej książce The Food of China: A Journey for Food Lovers. U nas w serii "Smaki świata" ukazała się jej skrócona wersja. W dążeniu do zapamiętanej doskonałości nieco wzbogaciłam przepis na nadzienie... i oto: warszawskie dimsumki z grillowaną wieprzowiną (char siu). Danie raczej nie imprezowe, zwłaszcza gdy nie ma komu gości zabawiać ;) No i dobrze rozłożyć je sobie na dwa dni - albo zgrillować większą ilość wieprzowiny i zamrozić...
Ciasto drożdżowe:
  • 3 łyżki cukru,
  • 250 ml ciepłej wody,
  • 11/2 łyżeczki drożdży w proszku (lub 10g świeżych),
  • 400 g mąki,
  • 2 łyżki oleju,
  • 11/2 łyżeczki proszku do pieczenia
Drożdże rozmieszać z cukrem i zalać wodą, odstawić na 10 minut - aż urosną. Mąkę przesiać do miski, dodać drożdże i olej. Przy pomocy drewnianej miski zarobić kulę, przełożyć na oprószony mąką blat i wyrabiać jakieś 10 minut, aż stanie się gładkie. Ciasto ma być miękkie - lekko jednak lepiące się do palców :)
Zostawić na 3 godziny, do wyrośnięcia, w misce wysmarowanej olejem, nakryte lnianą ścierką.
Tuż przed przystąpieniem do formowania, ciasto należy przebić, spłaszczyć na blacie. Na środek wsypać proszek do pieczenia, zagnieść (proszek zacznie działać od razu).

Grillowana wieprzowina:

  • 750 g wieprzowiny (schab, szynka, lub chuda łopatka) bez kości, pociętej na mniejsze kawałki (ok. 20cm długości, nie więcej niż 6-7 średnicy)
marynata:
  • 1 łyżka cukru,
  • 1 łyżka sosu z czarnej fasoli z chilli,
  • 1 łyżka sosu hoisin,
  • 1 łyżka sosu ostrygowego,
  • 1 łyżka czerwonej pasty z sfermentowanej soi,
  • 1 łyżka chińskiej wódki dla ludu - lub brandy, gdyby mąż nie chciał się dzielić,
  • 1/2 łyżeczki oleju sezamowego
na później:
  • 2 łyżeczki miodu, rozrobione odrobiną wody
Połączyć składniki marynaty, obtoczyć mięso i pozostawić na jakieś 6 godzin, a najlepiej cała noc. Piekarnik rozgrzać do 220 stopni Celsjusza. na dno wstawić naczynie do zapiekania wypełnione 3 szklankami wrzątku. Mięso odsączyć (zachowując marynatę) i nadziać na haki, które następnie zawiesza się u góry piekarnika. Z braku laku można rozłożyć je na kratce do grillowania.
Piec 10-15 minut (jeżeli na leżąco, przewrócić w trakcie), następnie posmarować marynatą, zmniejszyć temperaturę do 180 stopni i piec kolejne 8-10 minut. Wyjąć, przestudzić przez jakieś 2 minuty, posmarować miodem, i piec pod grillem 4-5 minut, aż zbrązowieje.
Pierożki:
  • 1 łyżeczka oleju,
  • 250 g char siu,
  • 3 łyżeczki wina ryżowego Shaoxing,
  • 1 łyżeczka oleju sezamowego,
  • 2 łyżki sosu ostrygowego,
  • 2 łyżeczki lekkiego sosu sojowego,
  • 3 łyżeczki cukru,
  • pęczek drobniutkiej dymki
  • 150 ml sosu spod pieczenia,
  • 11/2 łyżki skrobii kukurydzianej
  • 1 porcja ciasta drożdżowego
Skrobię rozmieszać w sosie spod pieczenia. Na patelni rozgrzać olej. Dodać drobno posiekaną dymkę, i mięso pokrojone w drobną kostkę (posiekane). Przesmażyć. Zalać cała resztą, gotować aż zgęstnieje ;)
Ciasto podzielić na 36 (lub 12, ale nie polecam - będą gigantyczne) równych porcji, utoczyć z nich kulki. Nieużywane kulki trzymać pod przykryciem. Z każdej kulki robić placuszek, grubszy na środku, cieńszy na brzegach. Układać łyżeczkę (w przypadku dużych - 3) nadzienia. Zlepiać, formując sakiewkę.

Koszyki do gotowania na parze wyłożyć papierem do pieczenia. W garnku zagrzać wodę. Ustawić konstrukcję z koszyczków (do każdego dać jakieś 5-6 pierożków, urosną) na garnku i gotować przez jakieś 15 minut...

Tak wiem, przepis wygląda przerażająco. Ale warto...



26 września 2009

Tarta z bakłażanem, karmelizowaną cebulą i oliwkami


Macie przed sobą prawdopodobnie 5 czy 6 wersję tego posta. Już kilka razy zamierzałam wkleić coś, co zasłużyło na uwiecznienie (jak choćby indyjski obiad, czy chałwowe lody). Ale tak naprawdę dopiero ta tarta i zdanie pewnego egzaminu wstępnego dały mi siłę i ochotę do wklepywania przepisu (obróbka zdjęcia to pikuś - Pan Pikuś - zdjęcia są fajne...) Przepraszam więc za dłuższą nieobecność, i zapraszam do stołu.

Po raz kolejny chciałabym polecić Waszej uwadze magazyn Food and Travel (pisałam już o znalezionym tam przepisie na ciecierzycowe poduszeczki z mozarellą i pieczonymi burakami). W zasadzie każdy przeglądany on-line numer wywołuje u mnie nieodpartą chęć wypróbowania kilku przepisów. Tym razem, oglądając wydanie sierpniowo-wrześniowe, padłam przy temacie bakłażanowym i tarcie.
Nie mogłam się oprzeć. Piekłam ją wieczorem (późnym), korzystając z gotowego ciasta francuskiego. Jest fantastyczna. Książę Małżonek bawił się ze mną przez chwile w wymyślanie możliwych ulepszeń, po czym stwierdził:
- Tu nie ma co kombinować. Trzeba szybko powtórzyć.
Składniki:
  • opakowanie gotowego ciasta francuskiego (albo porcja ulubionego kruchego),
  • 2 spore bakłażany (albo 3 mniejsze), w plasterkach centymetrowej grubości,
  • 750 g cebuli, pokrojonej w cieniutkie półksiężyce,
  • 3 ząbki czosnku, obrane i drobno posiekane,
  • 4-5 łyżek oleju (oliwy),
  • łyżeczka posiekanego tymianku i kilka gałązek do dekoracji,
  • łyżeczka cukru,
  • 2 łyżki czerwonego octu winnego,
  • 50 g oliwek czarnych bez pestek, posiekanych,
  • 100 g anchovies, przekrojonych wzdłuż na pół (ja dałam zdecydowanie mniej, jakieś 3 sztuki, drobno posiekane).
Piekarnik rozgrzać do 200 stopni Celsjusza. Bakłażany rozłożyć na blasze do pieczenia (wyłożonej papierem), posmarować olejem. Piec, aż zmiękną i lekko się zezłocą, przestudzić i pokroić w paski. W głębokiej patelni o grubym dnie (z przykrywką) rozgrzać 2 łyżki oleju. Wrzucić cebulę. Dusić pod przykryciem jakieś 20-30 minut. Dodać posiekany tymianek, cukier i czosnek, lekko posolić i dusić kolejne 15-20 minut (pokrywkę zdjąć na ostatnie 5 minut). Dodać bakłażana, wymieszać, doprawić i odstawić.
Na blasze do pieczenia (wyłożonej świeżym papierem) rozłożyć prostokąt ciasta. Wyłożyć nadzienie - zostawiając ok. 2 centymetry z każdego brzegu wolne. Zawinąć brzegi, tworząc rancik. Rozłożyć (rozsypać) anchovies. Spryskać octem winnym. Piec 25-30 minut...
Zaraz po wyjęciu posypać oliwkami (a jeżeli nie mamy w domu pietruszkofoba, także posiekaną natką) i tymiankiem.

14 sierpnia 2009

Ratatuj - inaczej


Internet to niewyczerpane źródło przepisów i inspiracji. Googlowałam ostatnio za czymś dobrym z bakłażana. I znalazłam... sicilian ratatouille. Nie wiem, na ile jest ona sycylijska. Ważne, że luźno trzymając się oryginalnego przepisu, udało mi się przyrządzić coś bardzo fajnego, a przy tym prostego...
  • 2 bakłażany,
  • 2 czerwone papryki, 1 żółta
  • 250 g pieczarek,
  • 4 ząbki czosnku, pokrojone w plasterki,
  • 400 g pomidorów bez skóry,
  • 2 łyżki kaparów,
  • tymianek - łyżka świeżego,
  • 50 g oliwek - jezeli zdecydowane w smaku, lepiej pominąć,
  • 2 łyżki octu winnego,
  • 2 łyżki brązowego cukru,
  • 2 garscie orzeszków piniowych
  • sól i pieprz do smaku,
Bakłążany pokroić w sporą kostkę, podsmażyć na oliwie ana patelni - aż zmiękną i zbrązowieją. Przełożyć do garnka o grubym dnie. Na tej samej patelnii podsmazyć pokrojone w paski papryki, pod koniec dodając czosnek. Dorzucić do bakłażana. Przesmażyć pieczarki, aż puszczą (i odparują) wodę, a następnie wymieszać w garnnku z pozostałymi warzywami. Dodać kapary, tymianek, sól i pieprz, (oliwki) zalać pomidorami i dusić jakieś 10 minut. Wlać ocet, wsypac cukier, i dusić kolejne 5 minut. Podawać posypane przyrumienionymi orzeszkami.

Cała filozofia. Zastanawia mnie tylko jedno - jakim cudem przegapiłam cebulę??? Teraz się z tego cieszę - dzięki temu smak był inny, niż zwykłego ratatuja :)

25 lipca 2009

Kurki i liście limonki Kaffir


Po raz kolejny sięgnęłam po książkę Phillipa Delacourcelle Kuchnia z bukietem przypraw. Od ponad roku kusił widniejący na 38 stronie "krem z kurek z liśćmi limety". W tym roku wreszcie się odważyłam... a efekt.
Sam krem mnie trochę zawiódł. Zdecydowanie zbyt omletowo-jajeczny, jak na moje upodobania. Ale za to jeden z etapów pośrednich, czyli kurki duszone ze śmietaną, czosnkiem i liśćmi limety... olśnienie, objawienie i poezja. Dlatego następną porcję kurek wykorzystałam do makaronu...

Sos z kurek z liśćmi limonki
  • 600 g kurek,
  • pół startego ząbka czosnku,
  • 200 ml gęstej śmietany,
  • 6 liści limonki kaffir,
  • kilka gałązek tymianku
Kurki oczyścić, można szybko opłukać. Wrzucić do rondelka, postawić na małym ogniu i gotować aż puszczą sok i odparują. Dodać czosnek, liście limonki i śmietanę. Dusić do zgęstnienia, doprawić solą i pieprzem... Przed podaniem najlepiej odłowić liście :)
Proste, prawda?

Do tego Apatsagi Pannonhalmi Tricollis cuvee, 2007 - mieszanka Gewurztraminera i rieslingów. Bardzo sympatyczny węgrzyn...

Dla chetnych - przepis na krem z kurek:
  • 600 g kurek,
  • pół startego ząbka czosnku,
  • 200 ml gęstej śmietany,
  • 6 liści limonki kaffir,
  • 3 jajka
  • pęczek szczypiorku,
  • 1 płaska łyżka curry,
  • 2 łyżki oleju z orzechów włoskich,
  • łyżka octu sherry
I jak poprzednio - kurki oczyścić, można szybko opłukać. Wrzucić do rondelka, postawić na małym ogniu i gotować aż puszczą sok i odparują. Dodać czosnek, liście limonki i śmietanę. Dusić do zgęstnienia, doprawić solą i pieprzem... Odłowić liście.
Nagrzać piekarnik do 180 stopni C. Kurki razem ze śmietaną przełożyć do malaksera, dodać sok z cytryny, curry, zmiksować wszystko na gładką masę. wbić jajka, ponownie zmiksować. Masę przełożyć do foremek i piec pół godziny.
Z oleju i octu zrobić sos, dodać drobno posiekany szczypiorek. Podawać ciepłe, polane sosem.

19 lipca 2009

Orzechówka z miodem


Pierwsza połowa lipca to już ostatnia chwila na zebranie zielonych orzechów. I to tych rosnących zdecydowanie poza granicami wielkich miast, a więc ciut później dojrzewających. Orzechy powinny być miękkie w środku, łatwo dawać się nakłuć lub pokroić.
Pamiętajcie proszę, że zielone orzechy bardzo farbują. Uważajcie więc podczas zbierania i przygotowywania - pomocne będą gumowe rękawiczki i jakaś stara deska do krojenia.
Wedle ludowej mądrości orzechówka to znakomite lekarstwo na żołądek. A w dodatku pyszne, i - przyznaję - nie zawsze spożywane w ilościach homeopatycznych... Ta jest słodka, delikatna - "babska".
  • 1 kg zielonych włoskich orzechów,
  • 1/2 litra spirytusu,
  • 1/2 litra wódki czystej 40%,
  • 1 szklanka miodu,
  • szczypta imbiru
Orzechy opłukać, wytrzeć, ponakłuwać (np. drutem do robótek), wsypać do gąsiora (najlepiej 3 litrowego... w 5 litrowym trochę giną). Zalać spirytusem, zakorkować i odstawić w ciepłe miejsce , na dwa miesiące.
Po dwóch miesiącach zlać spirytus do innego gąsiora, przesączając (choćby przez filtr do kawy) i zakorkowane odstawić.
Z miodu i wódki zrobić syrop (do podgrzanego na małym ogniu miodu dodawać wódkę), ostudzić i wymieszać z orzechowym spirytusem w gąsiorze.
Rozlać do butelek, szczelnie zakorkować przed wypiciem przeleżakować 6 miesięcy, najlepiej w chłodnym miejscu.
Już niedługo kolejny przepis na orzechówkę, trochę wytrawniejszą. Ale nadal - nie tylko leczniczą.
To moja pierwsza propozycja w ramach Spiżarni...


24 czerwca 2009

Całosezonowa akcja blogowa - Spiżarnia


Uff, nareszcie mam chwilę na blogowanie...

Razem z Pelą, prowadzącą blogi Smaki przysmaki i Moja kuchnia na diecie, rozpoczynamy akcję kulinarną pod nazwą Spiżarnia. Mnie w ramach tej akcji przypadło gromadzenie przepisów na nalewki, a także sposobów na przetwarzanie grzybów i ziół. Pela natomiast odpowiada generalnie za owoce i warzywa...

Z uwagi na już rozpoczęty sezon przetworów, akcja nominalnie trwa od 1 czerwca do 31 października. Zamieszczamy oczywiście przepisy przez siebie wypróbowane i opublikowane.

Raz na dwa tygodnie postaram się umieszczać krótkie podsumowania z tego, co nam się udało zachomikować na zimę... Proszę więc o przesyłanie informacji, kto i co przygotował, oraz gdzie opublikował, na adres pinos@gazeta.pl

Mam nadzieje, że będziemy się dobrze bawić...
Klikając tu możecie przyłączyć się do akcji na Durszlaku.

Kod bannerka:


13 czerwca 2009

Lody z truskawkami i liczi


Wczorajszy dzień był wymarzony na lody. Było ciepło, słonecznie i leniwie. Sięgnęłam po wspominaną już (przy okazji parfait z figami i orzechami pekan) książkę "Iced. 180 very cool concoctions". I tam, na stronie 362, znalazłam ten przepis - lody z truskawkami i liczi. Co prawda dziś pogoda zmieniła się zupełnie, ale na lody zawsze jest pora ;o)
Pyszne, proste do zrobienia. Delikatnie owocowo-jogurtowe. Polecam :o)
  • 250 g truskawek (pokrojonych z grubsza w kawałki),
  • 165 g drobnego cukru,
  • puszka liczi w syropie (565 g),
  • 375 ml mleka (z braku mleka zastąpiłam jogurtem),
  • 500 ml śmietany kremówki,
  • 6 żółtek (u mnie prawdziwe wiejskie, przez co całość ma lekko słoneczną barwę...).
Truskawki zasypać łyżką cukru, odstawić na 30 minut. Liczi odsączyć z syropu (zachowując 125 ml) i drobno pokroić. W garnku o grubym dnie, na małym ogniu, podgrzewać jogurt, śmietanę i cukier - aż do rozpuszczenia cukru. Nie pozwolić zawrzeć. W dużej misce ubić 6 żółtek, dodać 60ml gorącego mleka, wymieszać, i po trochu dodawać resztę mleka (cały czas mieszając). Przelać do czystego garnka, postawić na gaz, gotować 8-10 minut, aż zacznie gęstnieć. Ostudzić.
Wymieszać masę z truskawkami (i sokiem), liczi i syropem z liczi. Zamrozić - minimum 5 godzin, najlepiej przez noc. Przed podaniem przełożyć na pół godziny do lodówki.

Te lody również biorą udział w zabawie Sezon truskawkowy 2009.

12 czerwca 2009

Koktajl truskawkowo - kolendrowy


Koktajl truskawkowy to niewątpliwie jedna z najwspanialszych rzeczy na świecie... Poza sezonem czasem wykorzystuję mrożone truskawki, a w sezonie... a w sezonie - pełna rozpusta. Najczęściej robię na jogurcie, kefirze lub maślance. Rzadko kiedy dosładzam - wystarcza mi cukier z truskawek... Czasem dodam czarnego pieprzu, kiedy indziej kropelkę octu balsamicznego.
Dziś wypróbowany odatek świeżej kolendry bardzo pozytywnie - jak dla mnie - zakręca smak. Czyli:
  • garść truskawek...
  • odpowiednia ilość jogurtu...
  • kilka liści kolendry...
zmiksować i mamy bardzo pyszne śniadanie.
To moja druga propozycja w ramach Sezonu truskawkowego 2009 organizowanego przez Olgę Smile.

03 czerwca 2009

Bułgarski Słonecznik Babi


"... Można powiedzieć, że słońce jest często wielką żółtą pigułką od niebiańskich psychiatrów, która rozpędza smutek i wytwarza różowy nastrój, (...) jest także żółtym ręcznikiem frotte, który nas samoczynnie wyciera do sucha. (...) dostaje nam się do krwi, by ogrzać nasze serca, kiedy są zimne jak psi nochal."
*

A za oknem szaro i wietrznie. Przestraszony szumem wiatru mały kot zwija się w kłębek pod kocem... Czas na odrobinę własnego słońca, a w zasadzie słonecznika. Słonecznik jest Babi, a Babi jest Pyńka. Na szczęście Babi chętnie dzieli się przepisami, a Pyniek nie ma nic przeciwko tłumaczeniu ich i wklepywaniu. A skoro trwa właśnie bułgarski etap podróży Ireny i Andrzeja, to ja dzielę się słonecznikiem z Wami. I zobaczycie - słońce wyjdzie zza chmur, a koty spod koców...
Oddaję głos Pyniowi:
  • 1 kg mąki (i dodatkowo 2 szklanki w zapasie do wyrabiania)
  • 3 duże jajka + 1 żółtko do posmarowania
  • 3 łyżki octu winnego 6% (lub 2 łyżki soku cytrynowego)
  • 3 łyżki oleju słonecznikowego
  • 1 łyżeczka soli
  • 2 szklanki letniego mleka
  • 125 g masła
  • 40 g drożdży
Wszystkie składniki muszą mieć pokojowa temperaturę.
  1. Drożdże rozetrzeć z łyżką cukru, łyżką mąki i odrobiną mleka. Odstawić do wyrośnięcia.
  2. Roztrzepać jajka, dodać sol, mleko, cukier, olej. Powoli wsypywać mąkę, ocet i wyrośnięte drożdże. Wymieszać dokładnie wszystkie składniki.
  3. Kiedy wszystkie składniki będą wymieszane, wyłożyć ciasto na stół i wyrabiać, podsypując dodatkowo mąką. Wyrabiać i wyrabiać, aż ciasto zacznie odstawać od rak.
  4. Wyrobione ciasto uformować w kulę, włożyć do miski. Przykryć lekko folią przezroczystą, ale tak żeby ciasto dalej mogło swobodnie rosnąć. Ustawić w ciepłym miejscu, bez przeciągów do wyrośnięcia. Rośnie mniej więcej 30–60 minut.
  5. Kiedy ciasto podwoi objętość podzielić je na 4 kulki i, dodatkowo, każdą z tych czterech kulek tez na 4.
  6. Mamy 16 kulek ciasta. I teraz najtrudniejsze. Rozwałkować 4 kulki na placki wielkości talerza i każdą posmarować roztopionym masłem. Złożyć 4 placki razem i zwinąć w rulonik. Trochę rozciągnąć rulonik wzdłuż.
  7. Powinniśmy otrzymać 4 ruloniki – każdy rulonik składa się z 4 rozwałkowanych placków posmarowanych masłem.
  8. Ruloniki trzeba teraz trzeba pociąć w trójkąciki. Z końcówek ruloników zrobić małe kulki.
  9. Okrągłą brytfankę posmarować masłem i układać trójkąciki, ostra częścią do środka. Male kulki ułożyć w samym środku.
  10. Zostawić do wyrośnięcia na ok. 30 minut. Posmarować słonecznik żółtkiem, posypać czarnuszka lub sezamem. Nagrzać piekarnik do 200ºC. Najpierw piec chlebek na samym dnie, po 15 minutach przenieść na 2 półkę. Przykryć papierem do pieczenia, żeby się nie spiekł za bardzo. Piecze się jeszcze ok. 20-30 minut. Zależy od piekarnika, nasz jest zwykły bez termoobiegu.
To jest przepis na 2 słoneczniki o średnicy ok. 30 cm.
Bułgarskie gotowanie

_________________
* Ota Pavel, Śmierć pięknych saren, Świat literacki, 2004

01 czerwca 2009

Grillowana cukinia, ser haloumi i truskawki


Sałatka w sam raz na letnią kolację, albo w charakterze konkretnego dodatku do grilla. Najlepiej będzie smakowała przyrządzona na grillu, albo choćby patelni z rowkami, ale i na zwykłej "da radę".
  • 1-2 niewielkie cukinie, pokrojone w plasterki ok. 5mm grubości,
  • garść rukoli
  • garść świeżej mięty, posiekanej z grubsza,
  • 100 g sera halloumi (i na plasterki),
  • 100 g truskawek (pokrojonych w plasterki),
  • ocet balsamiczny, oliwa z oliwek i miód (np. grecki tymiankowy) - wymieszane na sos
Cukinie podsmażyć (podpiec na grillu). Na talerzu rozsypać rukolę, ułożyć cukinię. Rozłożyć plastry zgrillowanego na patelni halloumi (jeżeli wykażecie się większą cierpliwością, może nawet pokażą się paski, albo sie lekko zrumieni). Posypać truskawkami i miętą, polać sosem.

I tak oto rozpoczynam miesiąc truskawkowego szaleństwa, w ramach organizowanej przez Olgę Smile zabawy Sezon truskawkowy 2009, której patronem są Delicje Szampańskie ;)...

31 maja 2009

Kurczak faszerowany szparagami


Jak dla mnie zabawa szparagowa skończyła się zdecydowanie zbyt szybko. Od pewnego czasu szparagi jemy na okrągło. Najczęściej jemy po prostu pieczone, lekko skropione oliwą i posypane solą. Ale czasem coś mnie napadnie, i kombinuję. Ta zaś kombinacja okazała się grzechu warta...
  • 2 piersi kurczaka,
  • 8-12 szparagów,
  • 4 plasterki chorizo,
  • 4 plasterki żółtego sera
W garnku gotujemy wody. Szparagi bez zdrewniałych końcówek wrzucamy do wrzątku i zostawiamy na jakieś 5 minut. Odsączamy na sicie, przelewając zimną wodą.
Piersi przecinamy na pół,wyrzucamy mostek, czyścimy z błon. Z boku każdego kawałka nacinamy kieszeń. Do środka wkładamy plasterek chorizo, plasterek sera i 2-3 szparagi. Spinamy wykałaczką. Oprószamy z obu stron solą, pieprzem. Smażymy na rozgrzanej patelni, z obu stron...

25 maja 2009

Szparagi z szybkim sosem romesco


Testowałam niedawno internetową księgarnię The Book Depository, skuszona darmową wysyłką. Książki wychodzą trochę taniej niż na Amazonie, no i można trafić czasami rzeczy już gdzie indziej niedostępne. Na pierwszy ogień poszła gruba (592 strony) i kompletnie pozbawiona zdjęć World Vegetarian Madhur Jaffre. Polecam - przepisy ułożone są według wiodącego warzywa, zahaczają o przeróżne kuchnie etniczne. I tam właśnie znalazłam wzmiankę o szparagach w sosie romesco, a także przepis na dwie wersje tego sosu - klasyczną (z pieczonymi pomidorami, papryką, czosnkiem i cebulą) i szybką - pieczemy tylko paprykę.
Moja wersja była naprawdę błyskawiczna - użyłam pieczonej papryki, zamarynowanej w słoiku w oliwie. Zmiksowałam 3 papryki (średniej wielkości) z ząbkiem czosnku, małą suszoną papryczką chilli i łyżką oliwy.
Szparagi ułożyłam w naczyniu do zapiekania - mniej więcej w jednej warstwie i skropiłam oliwą. Piekłam w 180 stopniach jakieś 10 minut - kwadrans. Polałam sosem.

To moja druga propozycja w ramach Szparagotowania. Mam nadzieję, że zdążę zamieścić jeszcze jedną...

Szparagi w kuchni

22 maja 2009

Ciecierzycowe poduszeczki z plastrami pieczonego buraka i mozzarelli


Tydzień z ciecierzycą prawie się kończy. Ambitnych planów miałam mnóstwo, jak zwykle problem był tylko z ich realizacją. Ale gdy spojrzałam na okładkę czerwcowego wydania Food and Travel - nie mogłam się oprzeć.
Z powodu anginy nie starczyło mi już "pary" na sos maślano-pieprzowy, ale i tak wyszło bardzo fajne...
Na wierzch:
  • 2 surowe buraki (mniej więcej wielkości kulki mozzarelli),
  • 2 ww. kulki,
  • 4 łyżki solonego masła,
  • 2 łyżeczki ziaren czerwonego pieprzu, utłuczonego w moździerzu,
Na poduszeczki:
  • puszka (400g) ciecierzycy; odsączona,
  • 100 g mąki,
  • łyżeczka proszku do pieczenia,
  • 1/2 łyżeczki pieprzu cayenne (w oryginale jest 1/4, ale to za mało),
  • 2 duże jajka, rozdzielone,
  • 150 ml mleka,
  • świeża kolendra - ze dwie garście (i więcej do dekoracji),
  • ząbek czosnku,
  • łyżka soku z cytryny,
  • łyżka tahini,
  • olej do smażenia
Buraki zawinąć w folię, włożyć do piekarnika nagrzanego do 180 stopni C, i piec do miękkości - około godziny. W misce wymieszać mąkę, proszek do pieczenia i pieprz cayenne. Ciecierzycę, kolendrę i czosnek wrzucić do miksera, zmiksuj (pulsacyjnie, nie na gładko ;o). Żółtka wymieszaj ubijaczką z mlekiem, i cały czas mieszając dodaj do mąki. Do tej znowuż mieszanki należy przełożyć ciecierzycę i wymieszać. Doprawić dobrze solą i pieprzem, dodać sok cytrynowy i tahini.
W misce ubić białka ze szczyptą soli - na sztywno. Delikatnie wymieszać z masą.
Na patelni rozgrzać ok. centymetr oleju. Smażyć poduszeczki partiami, 3-4 minuty z każdej strony. Na każdy placek - 2 łyżki masy (kładziemy jedną, a następnie szybko, na wierzch - drugą).
Masło rozpuścić, dodać pieprz, pozwolić by trochę poskwierczało i zdjąć z ognia.
Na każdej poduszeczce układać plasterek buraka i mozzarelli. Podawać posypane kolendrą i polane masłem...
Całość jest dość sucha, więc jeżeli nie chcecie sosu maślanego, przygotujcie coś lekkiego, jogurtowego...
To moja propozycja na ciecierzycowy tydzień...

Tydzień z ciecierzycą

19 maja 2009

Makaron ze szparagami (i nutą chińską)


Chiński "supermarket" i chiński targ. Dwa miejsca, po których błąkam się z obłędem w oku. Wielość zapachów (teraz już wiem, że w supermarkecie pachnie mieszanką "13 aromatów"; to takie 5 smaków dla zakręconych), faktur i kolorów. Owoce, warzywa. Mięso i ryby. Dział kiszonek (do niego wrócimy w którymś z dalszych postów). Tajemnicze słoiczki z etykietami pokrytymi krzaczkami. Oleje, octy, sosy... Czy można się więc dziwić temu, że zawsze mamy nadbagaż?

Weźmy na przykład zestaw grzybów azjatyckich. Na godzinie 11 świeże shitake (dostępne już i u nas, choćby w Makro C&C). Dalej - zgodnie z ruchem wskazówek zegara - Bunapi-shimeji, boczniakowate cudo i wreszcie grzyby Enoki (złote igły).

Zasada jest prosta. Przygotowujemy makaron (u mnie wielkie sprzątanie kuchni - chow mein i spaghetti).
W tym czasie filet z piersi kurczaka kroimy w kawałki (kostkę, paski...). Na patelni rozgrzewamy łyżkę oleju fistaszkowo-sezamowego (boski wynalazek - delikatniejszy niż sezamowy, o świetnym aromacie). Wrzucamy kurczaka, posypanego połową łyżeczki przyprawy 13 aromatów. Obsmażamy, dodając sos hoisin (łyżkę), słodki sos sojowy (też łyżkę) i jedno posiekane chilli. No i może odrobinę wina ryżowego do smaku. W połowie smażenia dodajemy pokrojone w kawałki szparagi (główki można wrzucić ciut później) i grzyby - shitake i boczniaki w paskach, a bunapi i enoki w całości.
Mieszamy z makaronem.

Przepraszam za niedokładność przepisu, ale nie ukrywam, że tak właśnie wygląda moje gotowanie... Sięgam ręką na blat i do lodówki, wyciągam rożne składniki, mieszam i... czekam czy nie wybuchnie. Potrafię zastąpić papryczkę chili w chińskich potrawach harissą (bo czemu by nie), i wymieszać makaron chiński z włoskim ;o). Grunt to dobra zabawa - taka jak dwa tygodnie pt. "Szparagi w kuchni".

Szparagi w kuchni

PS. Szparagi zdecydowanie przełamują chińskość, i naprawdę świetnie się komponują z kurczakiem i grzybami...

17 maja 2009

Najlepsza jajecznica Księcia Małżonka


Dzisiejszym leniwym (jeżeli o mnie chodzi), niedzielnym, majowym śniadaniem Książę Małżonek wspiął się na wyżyny geniuszu... Od dawna już celebrujemy w naszym stadle tradycję, zgodnie z którą jajecznica weekendowa jest wyłączną domeną Pana Domu. Kiedyś czekałam na to, co stworzy Tata, teraz za patelnią krząta się Małżonek. Ma już na koncie niezwykle udane jajecznice w trzech smakach (na jednej patelni), jajecznice z czosnkiem (pyszne...). A dziś? Niby nic. Plasterki ogonówki brandenburskiej, odrobina cebuli, sól włoska, dwa jajka i... bagietka z wczorajszego fondue - pokrojona w spore kawałki, lekko obsuszona...
G E N I A L N E. W S P A N I A Ł E...

Kilka plasterków ogonówki (albo szynki surowej dojrzewającej) drobniej pokroić. Wrzucić na rozgrzaną patelnię, dodać kawałki bagietki (u nas lekko już podeschniętej) i trochę masła. Podsmażyć. Pod sam koniec dodać cebulę w cieniutkich półplasterkach (żeby tylko lekko się zeszkliła). Wlać jajka, doprawić solą i pieprzem...

Majowe śniadanie

12 maja 2009

Chińszczyzna z gotowca ;o)


Jakieś 10 minut spacerkiem od pekińskiego domu (byłoby krócej, ale trzeba iść naokoło) jest sobie wontoniarnia. Niepozorne, odrapane pomieszczenie, pozbawione jednej ściany, wychodzące na ulicę. Na piecu stoją wysokie wieże z drewnianych sitek do gotowania na parze. A w środku wontonki, dimsumki, czy jak zwał ;o) Dwa lata temu był jeden rodzaj - lekko drożdżowe, pampuchowe ciasto wypełnione grillowaną wieprzowiną. W zeszłym roku pojawiły się kurczakowe sakiewki, w tym zaś - pierożki z nadzieniem mięsnym i nutą orzeszków ziemnych... Wszystko delikatne, rozpływające się w ustach... no i w cenie 4 RMB za porcję...
Nie mogliśmy się oprzeć, i zabraliśmy na wynos. Bardzo na wynos. Wczoraj w mojej warszawskiej kuchni, na bazie gotowych pierożków, powstał obiad chiński, pekińsko-chongqiński...
Pierożki (co prawda nadziewane kapustą) w ostrej, czosnkowo-imbirowej zupie, jedliśmy w Chongqingu, przy nabrzeżu, tuż przed wyruszeniem w dół Jangcy. Coś wspaniałego (i jedzenie, i Jangcy)... Żałowaliśmy, że prawdopodobnie trafiliśmy tam pierwszy i ostatni raz...
  • 1 l wody,
  • 4-5 ząbków czosnku,
  • ok 2,5 cm kłącza imbiru,
  • łyżeczka pieprzu syczuańskiego,
  • 1 czerwona papryczka,
  • 1 podwójna pierś z kurczaka,
  • 1 łyżka oleju z orzeszków ziemnych,
  • 1 łyżka sosu sojowego,
  • trochę dymki,
  • garść albo dwie szpinaku (bardziej pasowałaby kapusta pak-choy, ale meyo ;o)
W garnku o grubym dnie podsmażyć na oleju posiekany imbir, czosnek, pieprz i papryczkę. Zalać wodą, doprawić solą, wrzucić kurczaka, zagotować. Kiedy mięso już będzie dobre, można je wyjąć i zużyć do czegoś innego. Dodać sos sojowy i szpinak, krótko podgotować. Na garnku można podstawić sitko do gotowania na parze i podgrzać pierożki. Podawać posyane dymką...
I smacznego.

A na koniec, filmik o tym, jak powstają pierożki. Za kamerą wielce utalentowany Szympans.





24 kwietnia 2009

Świąteczna przystawka i deser

Ostatnie dwa przepisy świąteczne. Zupełnie nie mam czasu na pisanie (na gotowanie w sumie też niewiele) - a tu pierogowy tydzień w pełni... Nic to.
Na pierwszy ogień (a w zasadzie na przystawkę) pieczony indyk i smażona cukinia w sosie tuńczykowym. Pomysł oparty na turkey tonnato - wspominanym m. in. przez Nigellę Lawson - i cukinii w sosie tuńczykowym, o której pisała Kikkera. Jak dla mnie coś wspaniałego...
  • 2 nieduże cukinie,
  • 0k. 500 g kawałek pieczonej piersi indyka (waga przed pieczeniem),
  • puszka tuńczyka w sosie własnym,
  • kilka filecików anchovis,
  • garść kaparów z zalewy octowej,
  • ok. 3 łyżek jogurtu (lub majonezu),
  • sok z 1/2 limonki,
  • ząbek czosnku
  • świeże zioła (albo skiełkowana rzeżucha, żeby było świątecznie) - tak z garść,
Cukinię pokroić w plastry o grubości ok pół centymetra. Zgrillować lub usmażyć na patelni (w tym drugim przypadku należy pamiętać o minimalnej ilość tłuszczu, i dokładnym odsączeniu na papierowym ręczniku). Upieczoną pierś z indyka (ja zrobiłam z cynamonem i papryką, ale delikatną) pokroić w plastry. Ułożyć na talerzu indyka i cukinię.
Zmiksować razem tuńczyka, sok z limonki, zioła, czosnek, jogurt. Dodać 1 anchovis, zmiksować ponownie. Delikatnie doprawić (w zasadzie pieprzem). Mięso i cukinię polać sosem, całość posypać kaparami i udekorować pokrojonymi w paseczki anchovis.

A na deser wspaniały tort bez pieczenia - przepis podała Siostraheli na fotoforum Galeria Potraw... u mnie na migdałowym spodzie...
Masa orzechowa:
  • 0,5 kg orzechów włoskich (migdałów),
  • 15 dag masła,
  • 25 dag cukru pudru,
  • 3 łyżki słodkiej śmietany,
  • Esencja waniliowa lub olejek zapachowy i spierytus lub rum do smaku (u mnie gęsty likier kawowy)
Orzechy zemleć. Utrzeć masło na gładko. Cukier rozpuścić w śmietanie (rozetrzeć). Do masła dodawać stopniowo masę cukrową i orzechy. Dodać alkohol. Rozłożyć równomiernie w tortownicy (najlepiej w takiej ze szklanym dnem, bo tort trudno podac bez spodu tortownicy).

Masa czekoladowa:
  • tabliczka gorzkiej czekolady, najlepiej wysokoprocentowej
  • 4 jaja
  • 25 dag miałkiego cukru
  • 25 dag masła.
Czekoladę rozpuścić na parze lub w mikroweli. Masło utrzec na puszysta masę. Całe jaja ubić z cukrem na parze na wstążkę (tak, żeby się ciągnęły za łyżką? no, solidnie ubić). Zdjąć z pary i ubijac dalej do wystudzenia. Do ubitego masła dodać stopniowo masę jajeczna i czekoladę. Można dodać kilka kropel alkoholu.
Rozłożyć masę czekoladową na orzechowej.
Schłodzić w lodówce. Po godzinie jest gotowy do spożycia, ale lepiej zrobić go dzień wczesniej.

Kuchnia Wielkanocna

20 kwietnia 2009

Bułeczki czosnkowo - migdałowe


Miałam mnóstwo ambitnych planów na obchody Światowego Dnia Czosnku, u nas zorganizowane przez Irenę i Andrzeja. Udało mi się zaś przygotować tylko jedną rzecz, ale za to zdecydowanie wartą zapamiętania i powtarzania.
  • 2 główki czosnku, ząbki obrane i posiekane,
  • garść migdałów (objętościowo tyle samo, co czosnku)
  • łyżka oliwy
  • 30 dag mąki
  • 7 g drożdży instant
  • łyżeczka miodu
  • 3/4 szklanki ciepłego mleka
  • 1/2 łyżeczki soli
Gdybym miała folię aluminiową w domu (albo otwarty sklep w pobliżu) główki czosnku upiekłabym w całości, a potem miękkie, maślane ząbki po prostu dodała do ciasta. Ponieważ jednak folia wyszła, musiałam je, posiekane z grubsza, poddusić w rondelku, a następnie zmiksować razem z migdałami i oliwą.
Drożdże rozprowadziłam z miodem kilkoma łyżkami ciepłego mleka i odstawiłam na 10 minut. Następnie zalałam nimi mąkę wymieszaną z solą, dodałam mleko i masę czosnkowo - migdałową i zagniotłam. Odstawiłam w nasmarowanej oliwą misce, do wyrośnięcia na 40 minut, uformowałam 8 bułeczek i upiekłam w piekarniku nagrzanym do 220 stopni.

Dzień czosnku

15 kwietnia 2009

Święta, święta i po świętach


Czas przed i po Wielkanocy minął mi w strasznym pośpiechu. Dlatego dopiero teraz mogę podziękować Wam za życzenia, i zamieścić kilka przepisów, do wykorzystanych przy następnej okazji.

Po pierwsze - zwykłe, najzwyklejsze jajka z pieczarkami.
Jajka ugotować na twardo, ostudzić i obrać ze skorupek. Przekroić wzdłuż na pół, delikatnie wyjąć żółtko. Na patelni przesmażyć drobno posiekane pieczarki - mocno popieprzone. Wymieszać żółtka, pieczarki z majonezem, nadziewać jajka. Na zdjęciu widać też jajka z łososiem, ale te pieczarkowe są zdecydowanie lepsze.


A ponadto pyszny i delikatny, a także prosty - mus łososiowy, według przepisu podanego kiedyś na gazetowej Galerii Potraw przez kochanego Pyńka.
  • 150 g wędzonego łososia,
  • 250 ml wody + odpowiednia ilość żelatyn,
  • 1/2 łyżeczki musztardy,
  • 1/2 łyżeczki chrzan,
  • koperek, posiekany,
  • kilka kropli tabasco,
  • 200 ml śmietany kremówki;
Łososia należy pokroić na małe kawałki i zmiksować. Dodać musztardę, i chrzan, ponownie zmiksować. Śmietanę ubić, delikatnie wymieszać z łososiem. Do masy wmieszać tabasco, koperek i przestudzoną wodę z rozpuszczoną w niej żelatyną. Bardzo płynną masę przełożyć do formy (na jej dnie można rozłożyć trochę kawioru zwykłego lub wasabi) i zostawić w lodówce na 12 godzin.

Oto dwa z trzech przepisów, jakie chciałabym Wam przedstawić w ramach zabawy blogowej Kuchnia Wielkanocna.

Kuchnia Wielkanocna

06 kwietnia 2009

Bardzo proste brukselki


Książka wydawnictwa Readers Digest pt. "Weź tylko trzy" to naprawdę sympatyczna i godna polecenia lektura (zwłaszcza, jeżeli ma się oszczędnego Dziadka, ciekawego nowych smaków ;o). Osobiście będę ją uwielbiać za podsunięcie pomysłu na smażoną brukselkę. Od tej pory ograniczam się w zasadzie tylko do tej metody. Brukselki wychodzą lekko chrupiące, troszkę słodkie... Obiad szybki (no, nie licząc przygotowywania brukselek), ciepły i sycący. Poniżej prezentuję moje dwie ulubione wariacje na zadany temat.

Brukselka z kindziukiem
i czarnuszką
  • pół kilo brukselki (obrać z wierzchnich liści, przeciąć na pół i usunąć głąbiki),
  • ok. 20 dag cienko krojonego kindziuka (kindziuku?) - w paseczkach,
  • łyżeczka nasion czarnuszki,
  • łyżka oleju
Na oleju lekko podsmażyć kindziuk. Dodać brukselkę i czarnuszkę. Smażyć, aż brukselka zacznie miejscami się "przypalać". Na początku można patelnię nakryć (brukselka się lekko poddusi) .

Brukselka z kozim serem i orzechami włoskimi
  • pół kilo brukselki (obrać z wierzchnich liści, przeciąć na pół i usunąć głąbiki),
  • ok. 20 dag koziego twarożku,
  • garść orzechów włoskich,
  • łyżka oleju
Na suchej patelni podprażyć orzechy, przesypać do miseczki. Brukselkę podsmażyć na oleju. Na talerzach posypać brukselkę kozim serem i orzechami. Pyszne także na zimno, w charakterze sałatki.