05 listopada 2008

Pieczonka z grzybami - gotujemy po polsku

"Cuda czyni Leśniczyni
Pieczonka z grzybami"*

Gdybym była prawdziwą leśniczyną, to pewnie dysponowałabym żeliwnym kociołkiem, i ogniskiem. Bo prawdziwa pieczonka (w innych rejonach zwana także duszonką) to mięsa i warzywa prażone powoli, w żeliwnym kociołku. Samo naczynie wykłada się liśćmi kapusty, a do środka wędrują, układane warstwami, wędzony boczek i kiełbasa, wieprzowina, ziemniaki (buraki). Wszystko razem ustawione w ognisku i szczelnie przykryte, dusi się powoli, dając znakomity pretekst do towarzyskiego spotkania (w dodatku stanowi znakomitą podkładkę pod ewentualne płynne procenty...)

Pieczonka z grzybami w moim wykonaniu to ziemniaki w plastrach z dużą ilością cebuli i szczypiorku, suszonymi grzybami zapieczone pod serem - jak raz, kozim. Proste, mało wymagające, i bardzo, bardzo pasujące do pogody za oknem...

W niedużej misce zalewam wrzątkiem dwie garści suszonych grzybów. Zostawiam na jakieś 5 minut. Około kilograma ziemniaków, obranych i pokrojonych w półcentymetrowe plastry, gotuję przez chwilę (tak by lekko zmiękły). Na rozgrzanej patelni podsmażam dużą, cebulę (posiekaną w drobną kostkę), pieczarki (też w kostkę, ale zdecydowanie większą) i odsączone i posiekane grzyby. Smażę dość długo na małym ogniu - aż cebula się skarmelizuje (ale nie przypali). Całość przyprawiam delikatnie, solą i pieprzem...
W naczyniu do zapiekania mieszam wszystko razem - dodając pół pęczka posiekanego szczypiorku. Posypuję grubo startym serem i zapiekam w 150 stopniach, aż ser się rozpuści... Do tego jakaś lekka sałatka - i już.

Przepis mało odkrywczy, ale w sam raz, by w tygodniu, po pracy, znaleźć chwilę na ugotowanie czegoś w ramach ogłoszonej przez Irenę i Andrzeja zabawy "Gotujemy po polsku"...

___________________________
* Cytat z pewnego zbyt poetyckiego menu...

Brak komentarzy: