26 listopada 2009

Tajine z kurczakiem, oliwkami i kiszonymi cytrynami


W moim bloggerowym panelu wisiał przez pewien czas post pt. "banana bread". A w zasadzie powinien brzmieć "Jak nie wzięłam udziału w orzechowym tygodniu". Nie wzięłam, bo z bardzo fajnie wyglądającego przepisu na chleb bananowy wyszedł cudny zakalec, zaś dodanie do gulaszu wołowego orzechów włoskich wpłynęło li i jedynie na... kaloryczność całej potrawy. Małżonek nawet pytał "czy tu jest soczewica". No, to ja jednak wolę dodawać soczewicę.

Tym bardziej jednak zależy mi na wzięciu udziału w tygodniu korzennym. A że mam w głowie mnóstwo pomysłów na bardzo korzenne potrawy...

Tajine z kurczaka z oliwkami i kiszonymi cytrynami to chyba najbardziej znana potrawa kuchni marokańskiej. A przynajmniej ja odniosłam takie wrażenie. Kilkukrotnie nam go podawano, w różnych miejscach (ale co ciekawe takich bardziej turystycznych). Tu nieskromnie powiem - ten przygotowany przeze mnie, na marokańską imprezę urodzinową, był najlepszy. Prawdopodobnie dzięki znakomitemu przepisowi z About.com: Moroccan Food (zerknijcie także na inne przepisy tej autorki).


Zacznijmy może od tajine (tagine) - to zarówno nazwa ceramicznego (choć np. ten z Ikei jest żeliwny) garnka, z charakterystyczną stożkową pokrywą, jak i przygotowywanej potrawy. Cały dowcip polega na dłuuuugim gotowaniu - dla kurczaka około 2,5 godzin. Mój garnek stał na średnim palniku, na kuchni gazowej; od płomienia oddzielała go specjalna płytka dyfuzyjna - rozprowadzająca równomiernie ciepło.

Składniki (na 3-4 osobowy tajine):
  • kurczak, bez skóry, poporcjowany (albo np. 2 udka i 3 filety z piersi)
  • 2 spore cebule, drobno posiekane (ja swoje potraktowałam malakserem, stąd częśc była bardzo drobna, ale zdarzały się większe kawałki)
  • garść posiekanej świeżej kolendry,
  • garść posiekanej świeżej pietruszki,
  • 2-3 ząbki czosnku, posiekane drobniutko lub przeciśnięte przez praskę,
  • 2 łyżeczki imbiru,
  • 1 łyżeczka pieprzu,
  • 1 łyżeczka kurkumy,
  • 1/2 łyżeczki soli,
  • 1/4 łyżeczki szafranu,
  • 1 garść zielonych lub czerwonych oliwek (u mnie oliwki mieszane, i w dodatku z pikantnej marynaty :)
  • 2 kiszone cytryny
  • 1/3 szklanki oliwy,
  • 1/4 szklanki wody - nie więcej, naprawdę; ja i tak musiałam odlewać płyn, bo wychodził :)
Marynowanie: kilka godzin/cała noc
Przygotowanie: 15 minut
Gotowanie: 2,5 godziny

Z jednej cytryny wydłubujemy miąższ (bez pestek) i drobno siekamy. W misce mieszamy miąższ cytryny, kurczaka, posiekaną cebulę, czosnek, pietruszkę, kolendrę i przyprawy. Zostawiamy na kilka godzin lub całą noc (jeżeli czas na to pozwala).
Pokrywamy oliwą dno tajine. Układamy kurczaka w środku (kośćmi ku górze) i rozkładamy dookoła cebulę z przyprawami.
Posypujemy oliwkami i ćwiartkami 2 kiszonej cytryny (bez pestek), skrapiamy resztą oliwy, zalewamy wodą, przykrywamy i gotujemy na średnim gazie (jeżeli nasz tajine jest ceramiczny, musimy używać płytki dyfuzyjnej, oraz upewnić się, czy nie jest aby tylko na węgle).

Mniej więcej po 1,5 godziny przewracamy mięso, zakrywamy i gotujemy dalej - aż będzie bardzo miękkie.

Przed odkryciem i podaniem pozwalamy tajine nieco (5-10 minut) przestygnąć.

Jeżeli nie macie kiszonych cytryn - polecam przepis Anoushki.

Korzenny tydzień

8 komentarzy:

Unknown pisze...

ale sie usmialam :D
faktycznie lepiej przerzucic sie na soczewice ;)

a tajin wyprobuje, bo ja bardzo takie rzeczy lubie!

Pinos pisze...

Tajinów będzie jeszcze parę :) tylko skąd ja tu mięso kóz wezmę???

Tilianara pisze...

Uwielbiam tajine i kiszone cytryny mmm mniam miam :) Właśnie mi przypomniałaś, że wypadałoby je znów ukisić, bo ostatni słoik już miesiąc temu się skończył :)

Pinos pisze...

A Ty mi przypomniałaś, że miałam podlinkować Anoushkę i jej kiszone cytryny...

ptasia pisze...

Nad wstępem się uśmiałam :) Cieszę się, że korzennie się udało.
Tajine b. lubię. Czy sądzisz, że bardzo by mu zaszkodziło zrobienie w normalnym rondlu (bo nie mam stosownego naczynia)? Kiedyś zrobiłam taki tajine ze śliwkami w mojej "kapsule" (tak nazywam mój rondel, bo tak wygląda; Ikea of kors) i był bdb.
A kozinę nie wiem, gdzie można by w W-wie dostać... Może w jakiejś Samirze by wiedzieli?

Gosia pisze...

hihi,dobre........
Naczynka do tajine szukam juz od dawna,ale albo mi sie nie podobaja (no,bo chcialabym w miare ladne i egzotyczne),albo ceny sa zabojcze tych,ktore mi sie spodobaja.....
Pyszne musialo byc,oj pyszne......Zazdroszcze Twoim gosciom jedzenia tych pysznosci :)
Pozdrawiam :)

Pinos pisze...

Ptasiu: sądzę, że wyjdzie. Tak naprawdę chodzi o powolne duszenie. Pewnie, że "gliniasty" aromat coś daje, ale nie bądźmy świętsi od...

Gosiu: z okazji tego gara (i jego brata na węgle) Książę Małżonek miał w podręcznym 17 kg. Ale za to kosztowały nas oba coś 32 złote (za nadbagaż szczęśliwie udało się nie płacić :)

Gosia pisze...

no,wlasnie.....tez bym sie poswiecila dla takich garow,kiedys z Tunezji w bagazu podrecznym wiozlam w objeciach 2 olbrzymie gliniane wazony -hihi,fajnie sie teraz wspomina,wtedy gorzej bylo,bo ciezko i nieporecznie...