07 stycznia 2009

Wytawny creme brulee...

...z ziemniaków i koziego sera.
Przepis pochodzi z książki "Creme Brulee: More Than 50 Decadent Recipes" autorstwa Dominika i Cindy Duby. Co oznacza, że zaczynam chorować na kolejną książkę...
Całość smakuje fantastycznie i jest bardzo sycąca - oryginalne 6 porcji, przerobiłabym raczej na 8 mniejszych.

500 g ziemniaków, obranych i pokrojonych w kostkę
125 g miękkiego koziego sera
180 ml śmietany kremówki
75 ml mleka
2 duże jajka
2 duże żółtka
gałka muszkatołowa, sól i pieprz

50 ml tartego parmezanu
2 łyżki bułki tartej
2 łyżki roztopionego masła
łyżeczka posiekanych świeżych ziół

do przybrania drobno pokrojony, duszony por

Piekarnik rozgrzać do 150 stopni C.
Ziemniaki ugotować w osolonej wodzie do miękkości, odcedzić. Jeszcze gorące ugnieść (przecisnąć przez praskę). Dodać kozi ser, wymieszać. Mleko i śmietanę wymieszać w rondelku, zagotować, dodać do ziemniaków. Całość połączyć z jajkami i żółtkami. Doprawić świeżo startą gałką, solą i pieprzem.
Masę rozlać do żaroodpornych foremek, wstawionych do dużej blachy wypełnionej wodą do połowy ich ścianek. Piec około 30 – 40 minut, albo do chwili, gdy masa się zetnie.
W misce połączyć parmezan, roztopione masło, bułkę tartą i bardzo drobno posiekane świeże zioła (w oryginale jest cytrynowy tymianek, ja dodałam rozmaryn).
Wyjąć ramekiny (foremki znaczy się) z kąpieli wodnej. Na wierzchu położyć równą warstwę posypki. Zapiekać pod górną grzałką do zrumienienia.


7 komentarzy:

Konsti pisze...

Swietne! Zapisuje do wyprobowania...

Bea pisze...

O matko! to jest cos bardzo bardzo dla mnie!!! Dziekuje :)

Ewelina Majdak pisze...

Piekne to Pinosku!
I nie omieszkam 'splagiatowac' ten przepis w nadchodzacym tygodniu:))

Anonimowy pisze...

cześć, informuję, że dodałem ten przepis do przepisów tygodnia na foodelku :)

http://foodelek.pl/2009/01/11/przepisy-tygodnia-1/

Pinos pisze...

Bardzo dziękuje, czuję się mile połechtana ;o)

kasiaaaa24 pisze...

Super! Do zrobienia :) Pozdrawiam

Ania Włodarczyk vel Truskawka pisze...

Ojej, a ten creme brulee chodzi z amna, odkąd go ujrzałam... Musże gow końcu zrobić!