03 stycznia 2009

Noworoczne ciasto mandarynkowe

Po pierwsze chciałabym bardzo wszystkim podziękować za życzenia, i złożyć własne - niech się Wam w nowym roku powodzi jak najlepiej, życzenia się spełniają, a suflety nie opadają.

Miałam dość ambitne plany kulinarne na świąteczny urlop, ale zupełnie się nie udało ich zrealizować. Udało się za to wyspać, odchamić w teatrach, wyrwać na romantyczny weekend na lubelską starówkę - zupełnie więc nie żałuję...
A wracając do gotowania. Przed Sylwestrem z drewnianej patery ze słoniami zaczęły z wyrzutem spoglądać na mnie mandarynki. Przypomniałam sobie wtedy o przepisie Nigelli Lawson na łatwe i szybkie ciasto. Łatwe, szybkie i w dodatku bardzo wilgotne i przepyszne. W ramach prowadzonej przez Olgę Smile zabawy w świąteczno-noworoczne gotowanie zapraszam was na kawałeczek.
4 - 5 mandarynek (ok. 375 g),
25 dkg zmielonych migdałów (ciekawsze jest, gdy użyjemy migdałów nieblanszowanych ze skórkami),

25 dkg cukru,
1 łyżeczka proszku do pieczenia,
6 jajek,
Mandarynki umyć, przełożyć do garnka z wodą i gotować na małym ogniu przez jakieś 2 godziny. Następnie odsączyć, ostudzić, wyciąć zielone ogonki. Wszystkie składniki miksujemy na gładką, lejącą masę i wylewamy do formy wysmarowanej masłem i obsypanej mąką. Pieczemy przez ok. godzinę w piekarniku nagrzanym do 190 stopni.
Jak dla mnie najlepsze jest jeszcze lekko ciepłe...

W ramach postscriptum chciałabym sie pochwalić - nasze koty dostały w prezencie gwiazdkowym kolejne ciepłe miejsce do grzania futer. Sprawdza się znakomicie...

5 komentarzy:

Bea pisze...

o! jestes! Witaj w Nowym Roku! :)
Zycze Ci by byl radosny i szczesliwy!

A ciasto wyglada przepysznie, drukuje! :)

An-na pisze...

To miejsce dla kotów - po prostu cudo! Mój zwierz byłby na pewno równie szczęśliwy...
Pozdrawiam
An-na

ptasia pisze...

O, lubię to ciasto, a dawno nie robiłam. I nie próbowałam z nieblanszowanych. Co do siedziska dla sierściuchów - Bisi takie kupiłam. Siedziała całe 5 sekund, jak ją tam wepchnęłam. Poszło na Allegro...

Pinos pisze...

No, za pierwszym razem trzeba było dupska podsadzić... Teraz zaś kombinują, jakby tu we dwójkę się do kaloryfera przytulić.

Agnieszka pisze...

Pinos, starówka urokliwa, ciasto z pewnością pyszne (chyba też kiedyś takie robiłam, tylko z pomarańczami), ale kaloryferowy fotel dla sierściuchów jest nie do pobicia!!! :) Pozdrowienia.