03 października 2010

Carpaccio z prawdziwków


Danie wypatrzone "W kuchni u Kręglickich"* po ostatnim grzybobraniu nareszcie mogłam wypróbować. Wprawdzie nie budzi już kolorystycznych skojarzeń z obrazami Vittore Carpaccio, skojarzeń, które spowodowały że Giuseppe Cipriani, podczas wielkiej wystawy dzieł tegoż artysty w Wenecji, nazwał na jego cześć stworzone przez siebie - dla hrabiny Amalii Nani Mocenigo - nowe danie z surowego mięsa, ale tak się już przyjęło, że cienkie plasterki surowizny to carpaccio.

Musicie mieć świeże, zdrowe i jędrne prawdziwki (miałam dwa średnie kapelusze, ogonki poszły się suszyć) i pokroić je w cieniutkie plasterki. Ułożyć na talerzu razem z rukolą, posypać parmezanem (lub serem tego typu, u mnie dobrze obsuszony grana padano) i skropić oliwą. Przed jedzeniem oprószyć solą i pieprzem - jezeli posolicie całość zbyt wcześnie, sól "wyżre otworki" w grzybach. Jeżeli użyjecie do tego czarnej soli, grzyby będą wyglądały jak robaczywe - uwierzcie, wiem co mówię :)

Smacznego.

_________________
* Wydawnictwo Znak, Warszawa 2008

4 komentarze:

Ojciec Dyrektor pisze...

Przepis fajny i prosty. Tylko, że niestety już po prawdziwkach...

Pinos pisze...

Miejmy nadzieję i wiarę, Ojcze Dyrektorze Na razie wróciły do lasów kurki i podgrzybki.

Unknown pisze...

to jest niebo w gebie!!!
jadlasmy takie cudo z Quino, lata temu w Piemoncie. Mam nadzieje, ze w tym roku uda nam sie zrobic powtorke z rozrywki ;)

LidKa pisze...

Wygląda wspaniale i na pewno tak smakuje, ale musi poczekać do przyszłego roku. Prawdziwków już nie ma;(