02 maja 2012

Dżem z czerwonych pomarańczy

Sezon na pomarańcze kończy się. Za jakiś tydzień przyjedzie ostatnia przed początkiem zimy dostawa z Sycylii. Niestety nie będzie w niej już ciemnoczerwonych, prawie rubinowych owoców. Ale dżem wyjdzie równie dobry :)

Składniki:
  • 2 kilogramy pomarańczy - najlepiej niepryskanych, umytych; ewentualnie dobrze wyszorowanych sklepowych,
  • 3 szklanki wody,
  • 1,5 szklanki cukru;
Z pomarańczy, przy pomocy zestera, obieramy skórkę. (Ewentualnie obieraczką odcinamy cienkie płatki, starając się, by było jak najmniej białego, a następnie kroimy na cieniutkie paseczki). Następnie przekrawamy owoce na pół i wyciskamy sok. Wyciśnięte połówki wraz z ewentualnym miąższem, który został na sicie wyciskarki i pestkami zawijamy w gazę, formując szczelne sakiewki.

W sporym stalowym garnku o grubym dnie podgrzewamy sok, wodę, skórki i sakiewki przez jakieś pół godziny, następnie wyciągamy węzełki (zostawiając je gdzieś w misce do ostygnięcia), dodajemy cukier i dobrze mieszamy. Gotujemy na wolnym ogniu. W zależności od ilości płynu w owocach, oraz tego, ile soku z pektynami wyciśniemy z sakiewek, konieczne może się okazać kilkukrotne zagotowywanie i studzenie całości, aż do osiągnięcia pożądanej gęstości...


9 komentarzy:

Jswm pisze...

o tak, dżem z tych pomarańczy to poezja :)

asieja pisze...

piękne są te pomarańcze!

Pinos pisze...

Jswm niestety moje partie rzadko kiedy wychodzą poza stadium soku ;)

Asiej a jakie smaczne :)

Jswm pisze...

moje przeważnie kończą jako obrany owoc :))

KUCHARNIA, Anna-Maria pisze...

Cudowny! Ma przepiękny kolor!
Pozdrawiam Cię:)

Ewelina Majdak pisze...

O mój boże jaki kolor!!
Pinosku czy Ty zamawiasz z kimś te cuda z Sycylii? :)

Pinos pisze...

Anno-Maria i ja Ciebie ;)
Polko zupełnie nie po drodze i wbrew logice ;) podpięłam się pod Grupę Solidarnych Zakupów ChilliBite. Jeżeli chcesz, to z tej ostatniej dostawy mogę Ci odpalić ze dwa kilo, bo mi się jeden ze współsponsorów ograniczył z 4 do 2... Ale już nie będą takie czerwone...

Jswm pisze...

no to faktycznie masz kawałek, ale do mnie chyba równie daleko.

Pinos pisze...

No, a w dodatku w Łomiankach mam czworo przemiłych, zmotoryzowanych członków rodziny... do których przy okazji zaglądam na kawę ;)