13 lutego 2011

Guōtiē - chińskie przywierające pierożki (potstickers)


Pamiętacie, jak pisałam Wam o pekińskiej ulicy jedzenia - Donghuamen? Mieliśmy tam kilka stałych punktów programu. Obok jagnięcych szaszłyków, kolendrowego bulionu z rybnymi kulkami czy jedwabników - pierożki. Pyszne, nadziane ... młodą kapustą z koperkiem (zapewne była to kapusta pak choy). Z jednej strony delikatne, bo ugotowane na parze, z drugiej - chrupiące, przysmażone na złoto. Coś wspaniałego.

Namówiona przez Quinoamatorkę zamówiłam sobie książkę Asian dumplings. I powiem Wam, że autorka, Andrea Nguyen, jest genialna - obok przepisów na ciasta i farsze poda wam metody lepienia. I porady dla leniwych... Zresztą zajrzyjcie na jej bloga Asian Dumplings Tips...

I w tej książce odkryłam przepis na guōtiē czy też potstickers (jak stwierdził Książę Małżonek - przywieraczki). Podobno powstały, gdy pewien roztargniony chiński kucharz, gotując pierogi na parze, zapomniał o nich i pozwolił całej wodzie się wygotować - a pierożki przywarły (tiē) do woka (guō)... Obecnie efekt ten uzyskuje się podsmażając surowe pierogi na oleju, a następnie zalewając niewielką ilością wody i gotując pod przykryciem.
Wszystkich pierogujących (i nie tylko) zachęcam do spróbowania. Ja zaś w grudniu na pewno wypróbuję zaprezentowaną poniżej metod na klasycznych polskich pierogach z kapustą i grzybami... coś mi mówi, że będzie to hit.
Ciasto (na 24 większe lub 32 mniejsze pierogi)
  • 2 szklanki mąki,
  • 3/4 - 1 szklanki świeżo zagotowanej wody
Z mąki i wody zagnieść ciasto. W misce lub automacie. Powinno być gładkie, lekko elastyczne (ale będzie dość twarde). Wrzucić do szczelnej torebki, wypchnąć powietrze i zawinąć. Zostawić na 30 minut - 2 godziny. Ja pierwszą partię zrobiłam po 40 minutach, drugą po całonocnym leżakowaniu w lodówce - i ta druga była lepsza. Cały dowcip w tym, że ciasto lekko "nadmucha" torebkę, zwilgotnieje i zmięknie.

Farsz. Najczęściej w internecie znaleźć można przepis na nadzienie z kapusty i wieprzowiny, ale my w Chinach zakochaliśmy się w wersji wegetariańskiej.
  • ok 1/3 dużej główki kapusty pekińskiej, drobno poszatkowanej
  • garść suszonych grzybów shitake, namoczonych we wrzątku i pokrojonych drobno,
  • 3-4 cebulki dymki, posiekane
  • ok 3 cm imbiru, obranego i startego,
  • jedna nieduża marchewka, obrana i starta na drobnej tarce,
  • coś, co u nas o tej porze roku nazywane jest pęczkiem koperku - drobno posiekane,
  • łyżka pasty ze sfermentowanej soi,
  • łyżka sosu sojowego,
  • po łyżce oleju sezamowego i z orzeszków ziemnych
Na głębokiej patelni rozgrzać olej. Podsmażyć cebulę, marchewkę, imbir i grzyby. Dodać kapustę, soję i sos sojowy. Dusić do miękkości. Na chwilę przed końcem smażenia dodać koperek. Przestudzić.

Ciasto dzielimy je na 4 części, 3 chowamy do torebki. Z wyjętej części toczymy wałek grubości ok. 2 centymetrów. Kroimy go na 8 części (będą to dość cienkie plasterki). Plasterki rozgniatamy (wałkujemy) na placuszki. Nakładamy po łyżeczce farszu, sklejamy. W ten sam sposób zajmujemy się resztą ciasta.

Na patelni - o średnicy ok. 20 centymetrów (takiej, do której mamy pokrywkę) rozgrzewamy 1,5 łyżki oleju. Układamy surowe pierogi (powinno wejść 8) i podsmażamy minutkę - dwie, aż się lekko zrumienią. Z pokrywką w ręku - osłaniając się nią od patelni - zalewamy pierogi na patelni mniej więcej do wysokości pół centymetra. Uwaga, pryska! Przykrywamy i smażymy 8-10 minut. Po około 6-8 minutach lekko odsuwamy pokrywkę. Gdy zacznie nas dobiegać syczenie, zdejmujemy przykrycie i smażymy jeszcze przez minutkę - dwie.
Podajemy z sosem:
  • 80ml sosu sojowego,,
  • 40 ml octu ryżowego,
  • szczypta cukru,
  • 1-3 łyżeczek oleju z chili
  • łyżka świeżo startego imbiru
To moja kolejna propozycja zapisana do akcji "Z widelcem po Azji"...
Z widelcem po Azji

6 komentarzy:

Zielenina pisze...

jakie fajne, jak ja lubię pierożki!Szczególnie takie przysmażane, mniam :)

andzia-35 pisze...

Apetyczne te Twoje pierożki! Już od jakiegoś czasu chodzą za mna:)))

Hankaskakanka pisze...

Wyobrażam sobie, jakie to dobre!

quinoamatorka pisze...

Fajnie, że masz już tę książkę :) Przy najbliższej okazji ją pomacam i obejrzę. A pierożki wyglądają, jak żywcem wyjęte z książki - po stokroć mniam!

LidKa pisze...

Podziwiam pierożki, ja jeszcze ciągle się nie zmierzyłam z pierogowaniem. Ślicznie Ci wyszły:)

Pinos pisze...

LidKo, dziękuję :) Następnym razem, zamiast do Ciebie importować pierogi, przywiozę wiedzę i urządzę kurs praktyczny :)