07 lutego 2010

To proste, chłopskie jedzenie... czyli inne owoce morza


Stała się rzecz straszna. W moim ulubionym La Maree zepsuł się samochód - chłodnia i nie było sobotniej dostawy świeżych muli. Czymś trzeba było sobie powetować tę stratę, zwłaszcza że goście zaproszeni byli właśnie na mule...
Znienacka zatęskniłam za smakami Maroka, a konkretnie za podawanymi tam owocami morza. I pojawił się pomysł - kalmary... a może ośmiornice? Ale o ile mrożone krążki kalmarów w Polsce można kupić w zasadzie w każdym kiosku ruchu (no dobrze, w każdym większym sklepie), z ośmiornicą jest trochę trudniej. W tamtą sobotę kupiłam w Kuchniach Świata kilogram małych - baby - ośmiorniczek. Teraz poleciłabym Wam raczej Makro - ciut taniej, a i ośmiorniczki Dal Pesca są oczyszczone całkowicie, a nie tylko pozbawione woreczka z sepią.

Ośmiorniczki w oliwie z czosnkiem (i białym winem)

Zasadniczo przepis pochodzi z Wysokich Obcasów (17 lipca 2004 r.), z felietonu Agnieszki Kręglickiej o ośmiornicy. Ja dodałam do niego wino - mimo naprawdę przyzwoitego garnka o grubym dnie, szklanka oliwy nie przetrwała godzinnego duszenia...

  • 1 kg mrożonych małych ośmiorniczek (baby),
  • szklanka oleju,
  • szklanka oliwy,
  • 1 duża główka czosnku,
  • 1 duży pęczek natki pietruszki,
  • 1/2 szklanki białego, wytrawnego wina.
Ośmiorniczki rozmrozić (w zimnej wodzie). Jeżeli mamy te z firmy Dal Pesca, omija nas kawałek roboty. Jeżeli innej firmy... otwieramy "Ryby i owoce morza'" wydawnictwa Konemann [tak, tego świętej pamięci ;)] na części o oprawianiu ośmiornic i... dokładny opis na dole posta, kto chce - może ominąć.
Gdy już mamy oczyszczone ośmiorniczki, w dużym garnku rozgrzewamy - mocno - szklankę oleju. Wrzucamy maleństwa (uwaga, pryska), hartujemy, mieszamy i gotujemy przez jakieś 10 minut - ośmiorniczki puszczą mnóstwo brudnoróżowej wody, skurczą się o połowę...

Tu pewna uwaga z życia wzięta... Nie należy głośno mówić, że "maleństwa chwytają się garnka" ewentualnie, "uuuu, jak im się przyssaweczki skurczyły", bo duzi, twardzi i ośmiornicożerni mężczyźni zaczynają się dziwnie zachowywać...

Oliwę miksujemy z natką i czosnkiem, wlewamy do drugiego garnka. Odsączamy ośmiorniczki i przekładamy do oliwy czosnkowej, dodając listek laurowy. Dusimy powolutku, pod przykryciem, na małym ogniu, często mieszając (bardzo lubi przywierać) - jakąś godzinę, do miękkości (AK pisze o 40 minutach, ale moje ośmiorniczki były mocno oporne...).
Po 15-20 minutach, gdy płyn zacznie się wygotowywać, dodajemy 1/4 szklanki wina. Po kolejnych 20 minutach - resztę wina.
Podajemy ciepłe, z chlebem...

No i obiecany tutorial...

1. Odcinamy głowę ośmiornicy tuż nad mackami, a pod oczami.
2. Chwytamy tułów ośmiornicy i wypychamy palcami dziób przez otwór między mackami.
3. Od głowy ośmiornicy odcinamy plasterek z oczami [bez obrazka, ale chyba dojdziecie, o co chodzi :)].
4. Ostrożnie (tak by nie uszkodzić woreczka czernidłowego) nacinamy głowę ośmiornicy z jednej strony, wyskrobujemy co wyskrobać się da.
5. Głowę dokładnie płuczemy pod bieżąca wodą.

16 komentarzy:

ptasia pisze...

Ośmiorniczki uwielbiam, ale teraz się zastanawiam... Jadłam 'baby' Dal Pesca i ze dwa razy kupowałam w Makro na wagę. I, eeee, nic z nimi nie robiłam. Tj. obrobiłam termicznie, wcześniej opłukałam wodą. Myślisz, że mogłam się nie zorientować, że należy je jakoś oczyścić i czy coś by się stało, gdybym tego nie zrobiła? Zaznaczam: były jak najbardziej jadalne :)

Pinos pisze...

Ptasiu, one w główkach mają całkiem sporo rzeczy - myślę, że byś się zorientowała, bo a to by dziobek chrupnął, a to coś "pękło" po zębem :) Chociaż, Książę Małżonek zjadł kiedyś oko całkiem sporej ośmiornicy... myśląc, że tak ma być.

ptasia pisze...

Uff, to chyba nic takiego tam nie było. Wszystko było miękkie :) Choć miałam wrażenie, że część jakby miała kawałek woreczka... Albo małe woreczki? To pierwsze zdjęcie z Konemanna mnie zastanawia. Ale oczu tam z kolei nie widziałam, więc nie wiem, czy to możliwe.

Pinos pisze...

To jest szansa, że była bez oczu, dzioba i sepii, ale z resztą. Bo te z Kuchni świata miały informację, że "oczyszczone (bez woreczka z sepią", a w środku głowy miały małą okrągła kuleczkę i całą masę niteczek...

asieja pisze...

smakowicie bardzo wygląda ta porcja na Twoim talerzu
ale nie wiem czy bym się odważyła.. :-)

Hankaskakanka pisze...

Pinos, świetne!

kasiaaaa24 pisze...

Uwielbiam ośmiorniczki!!! Propozycja jakby z dedykacją dla mnie :)

Pinos pisze...

Asieja byli u nas tacy, co nie wiedzieli, odważyli się i nie żałują. Spróbuj może najpierw w jakiejś knajpie, żeby Cię przygotowanie nie przestraszyło.

Dziękuję Haniu. Co prawda teraz chętnie bym ci odpaliła część ośmiorniczek za kilka tortellini :)

Kasiu, to następne będą z dedykacją :)

kuchasia pisze...

Oj mniami, mój Szanowny Pan Małżonek byłby zachwycony, jest fanem owoców morza i jak dla mnie najlepszym specjalistą. Przyznaję, że do dziś nie nauczyłam się ich przygotowywać tak jak On, lecz cóż to dla mnie - trening czyni mistrza :-) A Twoje ośmiorniczki prezentują się wyborowo! Pozdrawiam

Mich pisze...

Hahaha, coś jest w straszeniu gości łapiącymi się ostatniego dna ratunku małych przyssaweczek. Nie jest to najlepszy sposób na zachęcienie do jedzenia, o nie!
Ciągle nie mam czasu na przejrzenie moich wyrwanych z Obcasów starych esejów kulinarnych. Jeszcze w kilku postach przypomnisz mi je i będę zły na siebie, że nie umiem skupić się na priorytetach:D
Ciepłe pozdrowienia

Ewelina Majdak pisze...

Oj przede mna droga daleka do pokochania tych malych stworkow :)
A juz na pewno za nic w swiecie bym ich nie oczyszczala wlasnymi recami :D
Samochod-chlodnia od razu kojarzy mi sie ze skeczem pewnego kabaretu pod tym samym tytulem :D
Buziak w noska Pinoska :*

Unknown pisze...

PINOSIE;
takie jedzenie uwielbiam, ale za nic nie moge pojac dlaczego trzeba je smazyc az godzine... Wielka 2kg, zamrozona osmiornice gotuje 30 minut i jest super miekka :)
Czy autor przepisu wyjasnia dlaczego?

Pinos pisze...

Anoushko degustowałam maleństwa w trakcie, i przez długi czas były za gumowe.
Z tego, co mi wiadomo, to ośmiornice, podobnie jak kalmary, albo się obrabia bardzo krótko, albo bardzo długo...

quinoamatorka pisze...

Piękne zdjęcie, bo przepis, z wielu względów, nie dla mnie:) Zaczęłam czytać przepis od zdania: "Głowę płuczemy pod bieżącą wodą" i byłam pewna, że chodzi o głowę kucharza, która po kilkugodzinnym smażeniu przesiąkła aromatem dania ;) Zastanawiał mnie tylko brak szamponu...

Pinos pisze...

Nie no, one puszczają sok, do tego mają wino, i generalnie na małym ogniu parkocą się milutko pod przykryciem...

Hankaskakanka pisze...

Pinosku, tortellini zostały pożarte na raz i zostało o nich tylko piękne wspomnienie.