24 sierpnia 2008

Z grecką nutą

Od dłuższego już czasu tęsknię za Grecją. Co roku obiecuję sobie, że pojedziemy tam znów na urlop, i co roku coś nam wypada. W ramach namiastki co jakiś czas wyciągam "helleńskie" książki kucharskie i gotuję, smażę, piekę...
W ostatni piątek, przy dźwiękach gitary (repertuar artysty zupełnie nie grecki - Waligórski i Kaczmarski - ale jakie wykonanie) jedliśmy potrawy z grecką nutą.


Na początek znaleziony na stronie Tatter o chlebie Grecki chleb z czarnymi oliwkami w wersji dla zapracowanych bizneswoman ;o).
Składniki:
700 g białej pszennej mąki chlebowej

50g mąki pszennej razowej
1 1/2 łyżeczki drożdży instant
2 łyżeczki soli
3 łyżeczki cukru
400ml wody
20ml mleka
100g czarnych oliwek bez pestek, posiekanych grubo
oliwa z oliwek
Zaczęłam w czwartek wieczorem. Mąki według wskazówek Tatter wymieszałam z drożdżami, dodałam sól i cukier. Wlałam wodę połączoną z mlekiem, całość zagniotłam przy pomocy noża. Następnie wszystko wyłożyłam na blat i wyrabiałam rękoma, aż do uzyskania gładkiego, elastycznego ciasta. Dodałam pokrojone oliwki i zagniatałam jeszcze jakąś chwilę (oliwki należy posiekać naprawdę grubo, rozpadną się trochę podczas zagniatania).
Ciasto chlebowe włożyłam do wysmarowanej oliwą miski, nakryłam folią do żywności i wstawiłam na noc do lodówki. Rano wyrośnięte ciasto wyłożyłam na blat, odgazowałam (przebiłam) i zagniotłam kulę, którą następnie umieściłam w naoliwionej tortownicy (moja miała 26 cm) nie dociągając do brzegów. Znów nakryłam folią, wstawiłam do lodówki i poszłam trochę popracować. Wieczorem wyrośnięte ciasto wyjęłam z lodówki i odstawiłam na blat (żeby się trochę ogrzało), a wierzch posmarowałam oliwą. Włączyłam piekarnik, ustawiając temperaturę na 200 stopni. do nagrzanego włożyłam ciasto (podrosło w międzyczasie jeszcze trochę) i piekłam około 40 minut... Zanim pokroiłam, pozwoliłam mu lekko ostygnąć...


A skoro już jesteśmy przy chlebie, a w dodatku trwa Pomidorowy Tydzień to czas na Dakosy (dakos me ouzo). Przytoczony poniżej przepis podał kiedyś kolega Jacek1f (podobno pochodzi od Babci z Achlady), a ja go tylko lekko przeredagowałam...
Podstawą jest wysuszony chleb wiejski w kromkach 2-2,5 cm. (Powiedzmy, że bierzemy 8 podstawek – kromek).
Oliwa – kreteńska (ważne, żeby pyszna była), często półroczna – ostra. Powiedzmy 1/4 szklanki takiej oliwy. Plus potrzebne będzie więcej oliwy, do kropienia.
Ouzo – tak, tak – ouzo tyle, ile oliwy, tu 1/4 szklanki....
Feta – tradycyjnie, ale można też (tu się spierają już wszyscy przy stołach, całymi rodzinami :-))) tu dać myzithre. Zostańmy przy fecie – cały kawał pokruszony dobrze, lub odpowiednia ilość rozdrobnionej mizy.
No i 1 ogromny lub 2 średnie, dojrzale, pękające od słońca pomidory.
Jeszcze tylko oregano z Krety, pieprz świeżo zmielony i sól morska gruba.
Obranego pomidora, oliwę, 3 łyżeczki ouzo, oregano, sól i pieprz łączymy i mieszamy. Dajemy im odpocząć w miseczce ze 30 minut. Dakosy (podstawki) szybko moczymy pod zimną bieżącą wodą, ale krótko - żeby nie zciapciały, i polewamy ouzo. Kładziemy na to masę, skrapiamy oliwą z wierzchu i posypujemy serem.

Jako że mieliśmy ostatnio Pomidorowy Tydzień, nie mogło zabraknąć greckiej sałatki z pomidorami i fetą. Ale postanowiłam podać ją w trochę innej wersji. I tak powstała Sałatka grecka z zupełnie innej beczki,
Składniki:
1,5 kg pomidorów (jędrnych, mogą być rożne kolory...)
200 g fety pokrojonej w kostkę
1 czerwona cebula pokrojona w piórka
100 oliwek - na plasterrrrki
50 g kaparów - posiekać z grubsza
pół litra białego, wytrawnego wina
żelatyny na pół litra płynu
2 łyżki miodu
garść świeżej bazylii
sól, pieprz, oregano
Pomidory należy sparzyć i obrać ze skórki. Pokroić na ósemki, wyciąć szypułkę i usunąć nasiona. W rondelku doprowadzić do wrzenia, dodać miód, liście bazylii i oregano, sól i pieprz. Zdjąć z gazu, wsypać żelatynę. Dobrze wymieszać. Odstawić, by trochę przestygło (ale nie zanadto, żeby się nie ścięło w rondelku). Odcedzić liście.
Na dno formy wyłożonej folią do żywności trochę płynu, rozprowadzić. Ułożyć listki bazylii, następnie warstwę pomidorów. Posypać częścią cebuli, oliwek, fety i kaparów.Zalać płynem tak by warstwa była zakryta. Układać warstwami do wyczerpania płynu i składników ;o) Nakryć folią aluminiową i wstawić do lodówki na minimum 12 godzin.

Na blogu Davida Lebovitza znalazłam Sałatkę z ogórka z fetą wg. Joanne Weir. Nie jest to może najlepsza sałatka, jaka jadłam w życiu (wolę tę z fetą i arbuzem/melonem chociażby) ale na pewno warta jest robienia.
Składniki:
1 duży ogórek, obrany ze skóry, pozbawiony nasion i pokrojony w kostkę,

gruboziarnista sól,
200 g sera feta (użyłam greckiej, ale nie wiem czy miękki ser typu... nie byłby lepszy),
60ml oliwy,
2-3 łyżki świeżo wyciśniętego soku z cytryny,
1 łyżka wody,
świeżo zmielony pieprz,
1 mała czerwona cebula, drobno posiekana,
po 1 łyżce siekanej świeżej mięty, pietruszki i koperku
Ogórka zasypać solą, pozostawić na sicie na pół godziny, żeby puścił sok. Pokruszyć fetę do miski, wymieszać z oliwą, wodą, sokiem z cytryny i kilkoma szczyptami pieprzu. Dodać odciśnięte ogórki, cebulę i zioła. Doprawić do smaku.

Przygotowanie piątkowego spotkania zajęło mi sporą część czwartkowego wieczoru i nocy. Jedną z bardziej magicznych chwil była ta, kiedy cały dom już spał, utrudzony mały szary kuchcik poszedł zwinąć się w kłębek w nogach Księcia Małżonka, RMF Klassik cichutko grało, a w kuchni unosił się słodki zapach Pieczonej papryki.
Piekarnik nagrzewamy do maksimum. Na kratce układamy 4 duże, mięsiste papryki i wsuwamy na najwyższy możliwy poziom. Pod nie dobrze jest podstawić blachę wyłożoną papierem - będzie mniej czyszczenia. Gdy skórka sczernieje i zacznie odstawać, papryki należy obrócić (w tej chwili może pociec trochę soku) i piec do spalenia się skóry z drugiej strony. Papryki ostrożnie wyjąć do dużego garnka i szczelnie nakryć folią aluminiową (można dociążyć pokrywką). Ostudzić.
Ostudzone papryki obierać nad garnkiem ze skóry i z nasion, przekładać do pojemnika. Zalać przecedzonym sokiem (sposób pieczenia papryk w całości, pozwalający zachować ich soczystość podsunął minie kto inny, tylko jacek1f), dodać oliwę i ocet winny, marynować przed podaniem przynajmniej godzinę.

Przebojem wieczoru okazały się być Keftedes czyli małe, ziołowo-korzenne pulpeciki z mielonego mięsa. Sukces był tak spektakularny, że następnego dnia musiałam utoczyć nową porcję.
Składniki (na jeden duży talerz):
0,5 kg mięsa mielonego
1 jajko
2łyżki bułki tartej
2 łyżki suszonego oregano
2 łyżki czerwonego octu winnego
2 rozgniecione ząbki czosnku
50 g siekanych orzechów laskowych
2 łyżeczki kuminu
po 1 łyżeczce czerwonej papryki: pikantnej i słodkiej
Wszystko wymieszać razem w misce. Utoczyć kulki wielkości... nie orzechy laskowe są jak dla mnie za małe, powiedzmy małych orzechów włoskich. Odstawić na pół godziny do lodówki. Smażyć na patelni do zbrązowienia. Nie miałam niestety chutney'a z zielonych pomidorów, podałam więc z tzatzykami i chutneyami: tamaryndowym (Grecy podróżowali, czyż nie?), i ze śliwek i ananasa.

Były jeszcze Garides saganaki, ale nie załapały się na zdjęcie. Mimo to podaję przepis, jako że można wykorzystać środki pomidorów terrine sałatkowej.
Jeżeli zachowaliśmy skórki i środki z pomidorów, należy podgotować je w garnku, na niewielkim gazie, do odparowania, a następnie przetrzeć przez sito, by pozbyć się skórek i pestek.
W naczyniu do zapiekania ułożyć rozmrożone w zimnej wodzie, gotowane krewetki, dodać pokrojone na plasterki ząbki czosnku. Zalać ciepłym sosem pomidorowym, posypać pokruszoną fetą (grecką fetą, ser typu... się nie rozpuści), zapiekać w temperaturze 180 stopni jakieś 10 minut.


3 komentarze:

Bea pisze...

Bardzo fajne, 'tematyczne' przepisy! do wyprobowania :)

Ewelina Majdak pisze...

Bardzo inspirujace:)
i chociaz za grecka kuchnia nie przepadam salatke zrobie z wieeelka przyjemnoscia:)

Pinos pisze...

Dziękuję Wam obu. Ja grecką kuchnie uwielbiam - przez dłuższy czas mieliśmy z mężem problem - nie poznawaliśmy żadnych nowych knajpek, bo wyjście do miasta zawsze kończyło się lądowaniem w restauracji "Santorini" ;o)