Gdy więc trafiłam w kiosku na czasopismo Food & Friends - nie omieszkałam kupić. Cóż za pokusa: "polska edycja jednego z najlepszych europejskich magazynów kulinarno - lifestyle'owych".
Co prawda przez dobrą chwilę zastanawiałam się, czy aby hasło "dodajemy smaku do twojego życia" jest z tych najzręczniejszych. Ale wstęp zapowiadał się nieźle - mowa w nim o przyjaźni przez Bałtyk, o wspólnej pasji gotowania. Coś, co Tygryski lubią...
W środku zaś... ciekawe zdjęcia, nie zawsze trafnie dobrane czcionki. I ta mania wyróżniania niektórych słów... Tłumaczenia, którym czasem brak lekkości... Jeżeli chodzi o przepisy, to nie odczuwałam przymusu - jak w przypadku Food & Travel - by niezwłocznie coś przygotować (odczułam za to a i owszem przymus posiadania jednego z naczyń, niestety jak na złość to konkretne nie było opisane nazwą i producentem). Wydaje mi się, że przed "F&F" jeszcze sporo pracy, ale na pewno będę im się przyglądać życzliwym okiem...
Przy okazji czytania wypłynęła kwestia "jedzenia i przyjaciół". Tak wiele moich znajomości (i kilka przyjaźni) zaczęło się od "garów". Tak wiele spotkań toczy się wokół tematów jedzeniowych.
I choć nie wszystkie spotkania były udane, nie wszystkie znajomości są kontynuowane, tak moi przyjaciele jak i jedzenie to trwały element każdego dnia.W środku zaś... ciekawe zdjęcia, nie zawsze trafnie dobrane czcionki. I ta mania wyróżniania niektórych słów... Tłumaczenia, którym czasem brak lekkości... Jeżeli chodzi o przepisy, to nie odczuwałam przymusu - jak w przypadku Food & Travel - by niezwłocznie coś przygotować (odczułam za to a i owszem przymus posiadania jednego z naczyń, niestety jak na złość to konkretne nie było opisane nazwą i producentem). Wydaje mi się, że przed "F&F" jeszcze sporo pracy, ale na pewno będę im się przyglądać życzliwym okiem...
Przy okazji czytania wypłynęła kwestia "jedzenia i przyjaciół". Tak wiele moich znajomości (i kilka przyjaźni) zaczęło się od "garów". Tak wiele spotkań toczy się wokół tematów jedzeniowych.
Weźmy choćby ostatnią chętkę na wafle z masą. Chodziły za mną, i chodziły. Aż w końcu zrobiłam deser, który jako żywo może być ilustracją kulinarno - internetowej przyjaźni oraz więzi i wymiany kulturowej pomiędzy Polską a Szwecją...
Składniki:
Tak, zgadliście. Powyższy przepis, który nie zawiera w sobie absolutnie niczego odkrywczego, jest jedynie pretekstem do pochwalenia się i zaprezentowania na blogu prześlicznego talerzyka autorstwa LidKi z bloga Na 4 ręce. Tam właśnie widać radość jedzenia i tworzenia czegoś razem, poprzez Bałtyk...

- wafle,
- puszka skondensowanego słodzonego mleka kakaowego - jakoś tak nie było na nie innego pomysłu,
- dżem z maliny moroszki,
- tabliczka (125g) czekolady gorzkiej 70%,
- łyżka masła
Tak, zgadliście. Powyższy przepis, który nie zawiera w sobie absolutnie niczego odkrywczego, jest jedynie pretekstem do pochwalenia się i zaprezentowania na blogu prześlicznego talerzyka autorstwa LidKi z bloga Na 4 ręce. Tam właśnie widać radość jedzenia i tworzenia czegoś razem, poprzez Bałtyk...