11 listopada 2011

"Gęsina" na świętego Marcina

Wszak w dniu dzisiejszym danie z gęsi jest obowiązkowe, czyż nie? Oto przed Państwem: rosół z gąsek. Gąsek zielonek :) Za przepis dziękujemy nieocenionemu Królikowi.
Przygotowania rozpoczynamy dzień wcześniej - czyli 10 listopada. Gąski czyścimy - pędzelkiem, ściereczką - z czego się da. Następnie w misce rozrabiamy wodę z solą - roztwór ma być wyraźnie i dość słony - i moczymy gąski przez noc. Rano zmieniamy im wodę - nowa znów z solą - i raz przepłukujemy w niej. Odsączamy i kroimy na paski.
W sporym garnku wstawiamy wodę na wywar warzywny - dodajemy pęczek (albo i dwa) włoszczyzny, opaloną nad gazem cebulę. Do wywaru dodajemy gąski i gotujemy jakieś 15 - 20 minut.
W charakterze opcjonalnej omasty na patelni wytapiamy na skwarki, pokrojony w kostkę boczek (albo słoninę, albo podgardle...). Dodajemy drobno posiekaną cebulę, szklimy (a nawet złocimy). Mieszamy z zupą.

Podajemy z gotowanymi, gniecionymi ziemniakami.

I tym przepisem zgłaszam się do udziału w IV już edycji zabawy Gotujemy po polsku, organizowanej przez blog Kuchnia Ireny i Andrzeja, jak co roku odbywającej się pod patronatem agregatora blogów kulinarnych zPierwszegoTłoczenia.pl

Gotujemy po polsku IV

3 komentarze:

Jswm pisze...

super ta Twoja gęsina :))

Amber pisze...

Uwielbiam ten rosół!
Podaję z lanymi kluseczkami.
A gęsinę prawdziwą też będę dzisiaj jadła.

An-na pisze...

Ja Cię kręcę! Myślałam, że to o gęś chodzi, nie o gąski... Pycha! Gęś za to była u mnie. Gęś, nie gąska ;)