08 marca 2009

Znowu mule...


W połowie tygodnia Książę Małżonek, choć sam zupełnie "niemulowy" zaproponował kolację z mulami... Moja reakcja - podobnie jak reakcja zaproszonych gości - była entuzjastyczna. W sobotę, w samo południe, odebraliśmy 4 kg muli Bouchot St. Michel.
Tym razem obok muli po marynarsku kuchnia wydawała muszle po tajsku, z mleczkiem kokosowym... moim skromnym zdaniem, pyszne...
Na oliwie podsmażyć posiekany czosnek, start imbir i drobno posiekaną cebulę. Dodać łyżeczkę czerwonej pasty curry i posiekaną świeżą kolendrę. Wsypać 2 kilogramy muli, zalać 250 ml mleczka kokosowego i gotować pod przykryciem aż mule się otworzą...

Dla nie poważających skorupiaków - wegetariański pasztet Anoushki. Zamiast ricotty użyłam twarogu i fety (mniej więcej po połowie) a do szpinaku dodałam pokrojone drobno suszone pomidory... Na wierzchu - gruba sól i sezam... Zmian było jeszcze więcej, zresztą - zobaczcie sami...
Ciasto według przepisu Bajaderki na calzone:
  • 1 1/2 łyżeczki suchych drożdży
  • 1 łyżeczka cukru
  • 1 szklanka wody
  • 1 1/2 łyżki oliwy
  • 3/4 łyżeczki soli
  • 3 szklanki mąki
Drożdże wsypać do letniej wody z cukrem, zostawić na 5 minut, aż utworzą się pęcherzyki, dodać pozostałe składniki i wyrobić aż ciasto będzie gładkie i elastyczne, ale nie twarde. Zostawić w cieple do wyrośnięcia (około godziny lub do podwojenia objętości), najlepiej w dużej misce lekko posmarowanej oliwą.
  • 300 g twarogu,
  • 300 g fety,
  • 400 g liści szpinaku,
  • 100 g sera bursztyn,
  • otarta skórka z cytryny,
  • 3 ząbki czosnku,
  • 1 cebula,
  • 2 łyżki oliwy,
  • 2 jajka,
  • 2 łyżeczki soli,
  • 2 łyżeczki papryki słodkiej,
  • 2 łyżeczki mielonego kuminu,
  • 1 łyżka garam masala,
  • 1 łyżka sezamu,
  • 1 łyżka grubo mielonej soli.
Piekarnik nagrzać do 200°C. Formę na keks wyłożyć ciastem na pizzę tak aby ciasto wystawało poza formę. Na oliwie podsmażyć cebulę i czosnek. Dodać umyte liście szpinaku (partiami - ich jest strasznie dużo), smażyć, aż odparują. Sery miękkie wymieszać z jajkami., przyprawami i skórką z cytryny. Dodać pokrojony w niewielką kostkę bursztyn i szpinak. Wymieszać. Przełożyć masę do formy. Założyć wystające poza formę, boki ciasta tak, aby zachodziły na masę serowo-szpinakową. Posmarować ciasto śmietaną. Oprószyć sezamem i solą. Wstawić do piekarnika i zmniejszyć temperaturę do 180°C. Piec około godziny. Jeżeli pasztet zbyt się rumieni przykryć go formą aluminiową.

A do tego, w roli drobnej przekąski, oliwki w cieście serowym, według przepisu Giezika.
  • słoik oliwek zielonych nadziewanych papryką (ten chudy, wysoki),
  • 250g sera żółtego startego o wyrazistym aromacie
  • 125g mąki
  • 75g roztopionego masła
Ser żółty wymieszać z mąką (najpierw) i roztopionym masłem (potem). Każdą oliwkę "wgniatać" w ciasto i układać na blasze w pewnej odległości od siebie. Piec 20-25 min w ok. 180, stopniach dopóki się nie zezłocą.

8 komentarzy:

An-na pisze...

No dobrze, u mnie też wczoraj ponownie pojawiły się mule po marynarsku... Chciałam zrobić je z chili, w pomidorach, ale zwyciężyła tradycja :)

Anonimowy pisze...

pyszniutko to wszystko wygląda.Chętnie sięgnęłabym po takie oliwki i mule.Pozdrawiam

asieja pisze...

strasznie fajne te oliwki!
taki prosty przepis, a pyszny na pewno
i ten pasztet
na te dwie rzeczy bym się skusiła,
bo z mulami to sama nie wiem, nigdy nie próbowałam

Ewelina Majdak pisze...

Z calego zestawu wybieram mule ;)))))

Pinos pisze...

Dzięki za odwiedziny ;o)

An-no: u mnie po marynarsku są obowiązkowe, a na drugi sposób - dla mnie ;o)
Kawusiu - polecam, bo proste...
Asieja - nie wszystkim odpowiadają, nie da się ukryć; ale warto choć raz spróbować.
Zawszepolko - czymś trzeba zapchać "niemulowych"

ptasia pisze...

Pinosku, pyszne rzeczy gotujesz. Ja bym wszystkiego skosztowała ;)
PS. na 1szym zdjęciu mule siedzą w b. ładnym durszlaku ;)

Barwy kuchni pisze...

oliwki w cieście, tego jeszcze nie znam, pierwszy raz sie spotkałam u Ciebie, ciekawe bardzo, musze zanotować :) Pozdrawiam.

Pinos pisze...

Ptasiu - durszlak to najnowszy nabytek ;o) i strasznie mi się podoba.

Pozdrowienia zwrotne dla kuchni Monsai ;o)