08 maja 2011

Kaczka w buraczkach z przymrużeniem oka


Wolne chwile pomiędzy świętami a końcem długiego majowego weekendu (nie to, żeby było ich zbyt wiele) spędziłam na leniwej lekturze kulinariów - książek, gazet - i przeglądaniu sieci. Pod wpływem tej atmosfery (oraz z uwagi na leżącą w lodówce pieczoną kaczą pierś, którą Książę Małżonek - nietypowo dla siebie - zignorował) wpadłam na pomysł "gołąbków" w liściach botwinki. Skoro Grecy mogą zawijać farsz w liście winogron...
Na zaprzyjaźnionym stoisku dostałam pęczek o ładnych, sporych, sztywnych liściach...

Liściom odcięłam ogonki, przepłukałam je i wrzuciłam na 2 minuty do gorącej wody z octem winnym, solą, cukrem i kilkoma ziarenkami pieprzu syczuańskiego (zalewę zrobiłam na oko, jak na bardzo - bardzo - łagodne grzybki).

W garnku o grubym dnie rozgrzałam łyżkę masła i wrzuciłam na nie 4 cebule pokrojone w piórka. Lekko posoliłam, zeszkliłam. Następnie zalałam 50ml żubrówki (kaczka lubi jabłka, czyż nie? żubrówka też lubi jabłka) i odparowałam. Dodałam pół szklanki wody, łyżkę słodkiego sosu sojowego i łyżeczkę utłuczonego, podprażonego pieprzu s. Dusiłam około 40-50 minut, na konfiturę.
Kaczkę szubko odgrzałam (przy okazji mocno przyrumieniając), pokroiłam w plasterki.
Na każdy listek kładłam kawałek kaczki, łyżeczkę konfitury cebulowej i zwijałam.

Pyszne. Rozważam, czy by nie zakonserwować liści botwinki tak, jak się konserwuje liście winogron do zawijania.... A, i następnym razem dodam do środka cząstkę pieczonego jabłka...


Z uwagi na ceremonię zwijania, danie jedzone jest stanowczo na zimno, i moim zdaniem stanowi tak znakomity pomysł na wszelkiego rodzaju imprezy, jak i pikniki :)

Czas na piknik II

9 komentarzy:

nat. pisze...

Wygląda smakowicie! :)

Unknown pisze...

swietyn pomysl!!!
wyprobuje z innymi liscmi, bo botwinki u nas jak na lekarstwo...

ptasia pisze...

Fantastyczny i efektowny pomysł - i komentarze w przepisie zresztą też ;) Ale jedliście piknikowo, na zimno?

peggykombinera pisze...

rewelacyjny pomysł.
pięknie podałaś to danie :)

Lina w Śmietanie pisze...

hihi, uwielbiam ten rodzaj wnioskowania.Kaczka lubi jabłka i żubrówka też lubi jabłka, to na pewno będą do siebie pasować. To prawie tak jak narzeczony obcokrajowiec nie zna angielskiego, ojciec też nie zna angielskiego, więc mają wiele wspólnego ;) Wygląda to super, choć ja osobiście za gołąbkami ani w wersji polskiej ani greckiej nie przepadam :)

Karmel-itka pisze...

bardzo... ciekawy pomysł ;]
podoba mi się!

Pinos pisze...

Nat. dziękuję, zapewniam że smakuje także nieźle...
Anoushko botwinka jest podobno prosta w uprawie ;)
Ptasiu piknikowaliśmy w domu ;) na zewnętrzny piknik wybieramy się i wybrać coś nie możemy...
Peggykombinera dziękuję :)
Lino no przecież wiadomo, że narzeczonego szuka się podobnego do własnego ojca ;)
Karmel-itko zastanawia mnie ta pauza w Twojej wypowiedzi ;)

just-great-food pisze...

Bardzo fajny pomysł! Pozdrawiamy:)

que me interesse pisze...

dawno do Ciebie nie zagladalam, miete na razie odpuszcze, z racji obecnosci miodu, ale jesli beda resztki to pewnie sie listkami posluze

Roseanne