Dziś zrobiliśmy sobie z Księciem Małżonkiem małą degustację, w zasadzie degustacyjkę, piw ciemnych. Z małego sklepiku z napojami, znajdującego się niecały przystanek od domu, KM dumny i blady przyniósł 5 butelek.
Popijaliśmy sobie piwa, a na małym stoliku, obok butelek i mojego kufelka (poj. 0,2 l, Królewskie 2003) leżał lipcowy numer miesięcznika Kuchnia, otwarty na "Ocenie subiektywnej"*, opisującej - po raz drugi - polskie piwa, i po raz pierwszy sklepik na ul. Pejzażowej w Warszawie, gdzie "...jest do dyspozycji klienta 250 etykiet - w 90% od polskich producentów..."
- Coś pięknego. 225 polskich piw - rozmarzył się Książę Małżonek. I nagle oko mu błysnęło, nozdrza się rozdęły, nad głową wyskoczyła żaróweczka... - A może byśmy tak zdegustowali wszystkie? Tylko trzeba by odklejać etykiety, albo robić zdjęcia, żeby nam się nie pomyliło...
I tak, proszę Państwa, narodził się, nienazwany wtedy Projekt Polskie Piwa zwłaszcza Regionalne, a tym bardziej Trudno Dostępne - w skrócie PPR.
Którego wynikami chętnie się z Wami będę dzielić. Bo skoro chcemy degustować, i chcemy pamiętać co, kiedy piliśmy, a w dodatku jak nam smakowało... Czyż jest coś, co do takiego pomysłu pasuje lepiej niż Orzeszki? ;)
________________
* Książę Małżonek nie tylko lubi jeść, i pić, ale lubi też o piciu i jedzeniu rozmawiać i czytać; napiszę Wam kiedyś o jego kolekcji miniaturek...
2 komentarze:
Swietny pomysl! Sam kiedys myslalem o czyms podobnym jednak na mysleniu sie skonczylo.
Z niecierpliwoscia czekam na pierwsze degustacje i wrazenia.
Pozdrawiam!
Piniu, super pomysł! Ja też już czekam na relację, zapijając oczekiwanie Ciechanem miodowym albo Kasztelanem niepasteryzowanym. Oba dobre bardzo.
Prześlij komentarz