01 lutego 2009

Štramberské uši


Tuż przed planowaną majówką w Pradze wpadł mi w ręce jeden z numerów miesięcznika "Kuchnia", opisujący górskie miasteczko Sztramberk, jego znakomite piwo i "sztramberskie uszy" - piernikowo-miodowe ciasteczka, wypiekane od stuleci na pamiątkę odniesionego 8 maja 1241 r. (w dzień Wniebowstąpienia) zwycięstwa czeskich chrześcijan nad mongolskimi wojskami.
Przepis na uszy jest ściśle tajny, dlatego pokażę Wam błyskawiczny deser przygotowany z użyciem gotowców, kupionych podczas krótkiego - za krótkiego - pobytu w tym niezwykle uroczym miasteczku...

Potrzebne nam będą uszy (migdałowe, orzechowe, albo zwykłe), bita śmietana, cukier z wanilią i "coś" - powidła, marynowane w winie winogrona, owoce z kompotu, konfitura. Uszy napełniamy śmietaną, dekorujemy łyżeczka owoców (albo i nie) i posypujemy cukrem.

Česká kuchařka


8 komentarzy:

An-na pisze...

I te uszy to niby gotowce? Jakie to ciasto? Wygląda smakowicie!

Agata Chmielewska (Kurczak) pisze...

ja skądś kojarzę te uszy, tylko skąd... hmmm ;)

Pinos pisze...

Ciasto jest takie maślano-piernikowe, trochę jak dobre rurki albo wafle do lodów...

Aga z Zapiecka pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Aga z Zapiecka pisze...

Przepraszam, musiałam usunąć post powyżej.. nie wiem w jakim języku pisałam :(
Dawno, dawn
o temu, będąc małą dziewczynką zajadałam się tymi uszami przy okazji wycieczki, smak pamiętam do dziś. Chrupiące, słodkie, z lekkim aromatem miodu gryczanego? Pyszne! Wspomnienie tego smaku mnie tu chyba przywiodło :) Szkoda, że przepis jest pilnie strzeżoną tajemnicą :(
Pozdrawiam

Małgoś pisze...

Czyli u nas nie ma szans na kupno uszowych gotowców?
Szukam intensywnie w pamięci, ale chyba nie miałam okazji ich próbować podczas pobytu w Czechach... Pewnie tylko to jedno miasteczko słynie z tego smakołyku? A szkoda, bo fajnie wyglądają, no i to "coś" w środku...:)
Ciekawe... i jak dotąd nikt nie "złamał" receptury? ;-)

Pinos pisze...

Uszy można kupić tylko za pośrednictwem Aukro, czeskiego odpowiednika Allegro... a co do przepisu, to ja go nie znalazłam, niestety.

Adrijah pisze...

chyba czas najwyższy zapoznać się z Aukro ;)